Niedługo będziemy pozamykani w domach. Oby tylko działał Internet. Dziś (11 marca) na kilka godzin Polskę sparaliżowały problemy z logowaniem się do Facebooka. Mówi się ostatnio dość często o zagrożeniu, jakie niosą media społecznościowe w szerzeniu paniki i nieprawdziwych informacji. Czy ktoś sobie wyobraża sytuację, w której nastąpiłby paraliż polegający na braku prądu? Telefony komórkowe są na prąd, w większości domów mamy elektryczne kuchenki. Komputery, telewizory, odtwarzacze CD i DVD – wszystko jest na prąd, a do tego modne samochody elektryczne. W niedalekiej przyszłości ten, kto będzie panować nad prądem, zacznie rządzić światem i dyktować warunki.
Nie możemy chodzić do teatrów, filharmonii, muzeów i kin, odwołano imprezy masowe. Miejmy nadzieję, że prądu nie zabraknie, bo wtedy ludzie musieliby czytać książki, a to dla niektórych osób zbyt duży wysiłek. Podobno we Francji i we Włoszech znacząco wzrosła sprzedaż powieści “Dżuma” Alberta Camusa o rozprzestrzenianiu się zarazy w Algierii.
Póki nie odcięto prądu, można korzystać z dobrodziejstw mediów, ale warto selekcjonować “newsy”, aby nie poddać się panice.
Ogromną popularnością cieszy się film Stevena Soderbergha “Epidemia Strachu” o pandemii związanej ze zmutowanym wirusem, zabijającym zarażonych ludzi w ciągu kilku dni.
Teraz jesteśmy w obliczu zagrożenia i – podobnie jak w poprzednich latach – Polacy zaczęli się jednoczyć. Tak było w czasie wojen i powstań. Przestajemy się kłócić między sobą o poglądy i próbujemy działać dla dobra narodu. To jedna pozytywna lekcja. Natomiast zauważam na ulicach i w sklepach nieprzyjemne sytuacje związane z omijaniem szerokim łukiem osób o innym kolorze skóry, a przecież często są to ludzie, którzy mieszkają w naszym kraju od dawna, zwłaszcza w dużych miastach. W sklepach znika papier toaletowy, mydło, makaron, kasza i ryż… Miejmy nadzieję, że za kilka tygodni wszystko wróci do normalności.
C.K.