7.08.2020, Krzysztof Korwin-Piotrowski
Obecnie nagość mało kogo szokuje, zwłaszcza w Europie Zachodniej, gdzie jest dość często wykorzystywana w teatrze i stała się tam równoprawnym „ubraniem” aktora czy tancerza. Zdarza się też obecnie dość często, że reżyser na siłę uzasadnia rozbieranie albo obnaża kogoś na scenie bez specjalnego powodu. Natomiast w krótkim filmie Krystiana Lady wszystko zostało głęboko przemyślane i ma swój sens. Pięciominutowa miniatura, wykorzystująca piękną, poruszającą Pieśń Roksany z dramatu muzycznego „Król Roger” Karola Szymanowskiego wciska w fotel. Film wyprodukowany na zamówienie Opera Ballet Vlaanderen (Opery i Baletu Flamandzkiego) jest do obejrzenia na kanale YouTube do końca 2020 roku.
Lada wybrał na miejsce nagrania „Roxana’s Song” dziwny teren, który nazywa się po holendersku Noordkaasteel czyli Północny Zamek. Znajduje się on w najbardziej wysuniętym na północ zakątku Antwerpii. Nazwa ma związek z cytadelą, która została tu zbudowana w drugiej połowie XIX wieku, ale zburzono ją sto lat później, gdy planowano budowę obwodnicy miasta. Potem były to tereny rekreacyjne, a obecnie teren pomiędzy miastem i olbrzymim portem stał się trochę zaniedbany. Ladę zafascynowało zderzenie rafinerii portowych z dziką naturą nad brzegiem rzeki Skaldy.
Na początku filmu reżyser pokazuje krótkie ujęcia nocnego industrialnego krajobrazu połączonego z okropnym fabrycznym dźwiękiem: widzimy fragmenty rafinerii, ogień palący się w wysokim czarnym kominie, białoszary dym unoszący się na granatowoczarnym niebie, bramy wjazdowe i garażowe. Pojawia się Mężczyzna w kombinezonie, wchodzący do dostawczego auta (świetny australijski tancerz Baletu Flamandzkiego Aaron Shaw, w którego żyłach płynie krew szkocka i irlandzka). Ma na głowie biały kask, a na twarzy maseczkę. Gdy rusza, w szybach samochodu widzimy budzący się dzień, kominy, wieże i oświetlone budynki. Kamera z zewnątrz pokazuje jadący samochód i zapalone latarnie wzdłuż drogi. Kolejne ujęcia przedstawiają zderzenie industrialnego krajobrazu rafinerii i dzikiej przyrody. Piękne jest ujęcie przez rzekę, w której odbijają się czerwone, pomarańczowe, kremowe i białe światła z budynków po drugiej stronie, tworzące na wodzie linie różnej długości.
Mężczyzna w samochodzie zdejmuje kask i maseczkę, gdy przywołuje go głos Kobiety (nimfy, syreny?). Widzimy zbliżenie wysokiego tataraku nad rzeką. (Kanadyjscy Indianie wykorzystywali tatarak do wywoływania wizji, ponieważ jego kłącza spożywane w dużych ilościach wywołują halucynacje wzrokowe.)
Mężczyzna skręca w boczną drogę. Nagle widzimy sylwetkę człowieka w płaszczu nad rzeką i zbliżenie twarzy: to piękna młoda Kobieta śpiewająca Pieśń Roksany i poruszająca się po dzikich zaroślach (Dagmara Dobrowolska – dysponująca czystym sopranem o przyjemnej barwie artystka chóru Opery Flamandzkiej). Mężczyzna wysiada z auta i słaniając się zdejmuje ubranie robocze. W tle widać jeżdżące drogą samochody. Budzi się dzień. Mężczyzna po tanecznym szale przy aucie uspokaja się, zdejmuje biały podkoszulek i spodnie, wchodząc w dzikie zarośla. Z oka płynie mu łza.
Równocześnie przez tatarak przedziera się Kobieta w płaszczu z kołnierzem, nawiązującym w pewnym sensie do płaszcza królowej, ale ten jest zwyczajny i współczesny.
Nagi mężczyzna wchodzi do rzeki i pluska się w niej, jakby chciał się rytualnie oczyścić i połączyć ze światem Natury.
Po drugiej stronie rzeki wschodzi słońce wśród nowoczesnych wiatraków poruszających się na wietrze.
Ruchy Mężczyzny stają się coraz bardziej dzikie, „wyzwolone”, a Kobieta jest również w transie i upojeniu. Ma zanurzone stopy w rzece, a jej płaszcz od dołu pobrudził się błotem. Na końcu filmu następuje uspokojenie: Kobieta oświetlona wschodzącym słońcem ma rozmarzoną twarz, a nagi Mężczyzna stoi na kamienistym wybrzeżu i patrzy na miasto po drugiej stronie rzeki.
Woda uderza o kamienie. Dla Krystiana Lady Roksana jest tu bachantką, która zapowiada rytuał Dionizosa – chaos, prowadzący do stworzenia nowego porządku.
Kompozytorka Kasia Głowicka przygotowała aranżację Pieśni Roksany na sopran, flet i obój. Te instrumenty idealnie współgrają z ludzkim głosem i tworzą bardzo dobre napięcia. Lada miał reżyserować w tym roku „Króla Rogera”, ale w związku z pandemią wszystkie plany związane z premierami zostały anulowane. Karol Szymanowski pisał operę „Król Roger” do libretta Jarosława Iwaszkiewicza w latach 1918-1924. Akcja toczy się w dawnych czasach w Palermo na Sycylii. W trzecim akcie tłem są ruiny antycznego teatru, “wyrastające wśród rumowisk bujne chwasty, polne kwiaty i świeża murawa”. Sam Szymanowski nie nazywał tego dzieła operą, lecz dramatem muzycznym lub misterium. Akcja toczy się w ciągu jednej nocy – od zachodu słońca do świtu. Na początku II aktu Królowa śpiewa Kołysankę Roksany, chcąc uspokoić gniew męża Rogera. Pieśń rozpoczyna się piękną wokalizą w impresjonistycznym klimacie, a następnie słyszymy słowa:
„Uśnijcie krwawe sny Króla Rogera,
Niech balsam nocy spłynie na jego wolę,
Niech żądne, mściwe serce łaską się napełni.
Bądź łaskaw Królu, na Pasterza,
Niech jak zmęczona, syta krwi pantera
Gniew twój minie.
Bądź łaskaw Królu, na Pasterza.
Nocy dzisiejszej jastrząb nie goni ptaszyny,
Węże usnęły na łodygach lilii,
Łaskawość zsyła biały płomień planet.”
Kiedy jednak Pasterz przybywa na dwór z muzykantami, następuje ekstatyczny taniec, do którego włącza się również Roksana. Król każe zakuć Pasterza w łańcuchy, ale ten wyzwala się dzięki tajemniczej mocy. W III akcie Roger pojawia się na obrzędzie ku czci Pasterza-Dionizosa. Krystian Lada umiejętnie połączył różne elementy z libretta opery i stworzył w pigułce intrygujący misteryjny klimat wśród tataraku nad rzeką. Przenikają się tu dwa światy: cynicznego przekonania człowieka o możliwości panowania nad światem oraz potężnych emocji związanych z Naturą, która pokazuje nam swoją siłę i umiejętność odradzania nawet w sytuacji katastrofy.
Krystian Lada był nominowany w styczniu 2020 roku do Paszportów „Polityki” za „przywracanie wiary w żywotność formy operowej i odwagę poruszania w inscenizacjach palących spraw dzisiejszego świata”. Jest cenionym reżyserem, librecistą i menedżerem kultury. W 2019 roku otrzymał prestiżową nagrodę Mortier Generation Award za wyjątkowy talent w dziedzinie opery i teatru muzycznego.
Od kilkunastu lat pracuje głównie za granicą, a od kilku lat mieszka w Antwerpii.
W Operze Wrocławskiej wyreżyserował „Capuleti i Montecchi” Belliniego i „Nabucco” Verdiego w formie megawidowiska.
Tworzy również za granicą eksperymentalne, immersyjne formy operowe, prowadzące do „zanurzenia zmysłów” odbiorcy dzięki specyficznej sile oddziaływania: „Unknown”, „I Live With You” (kompozycja elektroakustyczna na podstawie wierszy afgańskich kobiet), „Aria di Potenza” (spektakl łączący arie operowe i przemówienia polityków) czy „Farewell Dijkzicht – Requiem for a Hospital” (przedstawienie w opuszczonym szpitalu).
W czerwcu mieliśmy oglądać jego inscenizację „Toski” Pucciniego na Placu Defilad (produkcja Teatru STUDIO) z charyzmatyczną Kristiną Opolais. W lipcu miała się odbyć premiera jego inscenizacji „Króla Rogera” na inaugurację festiwalu w Savonlinnie. Pandemiczna sytuacja jest wyjątkowo trudna dla organizatorów wydarzeń i dla artystów, a mimo tego nowy sezon zapowiada się wyjątkowo atrakcyjnie. W drugiej połowie sierpnia Lada rozpoczyna próby w stolicy Austrii, w Theater an der Wien. Premiera opery „Bajazet” Vivaldiego ma się odbyć 26 września. Większość biletów została już wyprzedana. Zostały jeszcze miejsca na 9, 11 i 13 października. Na styczeń 2021 roku Nationaltheater Mannheim zapowiada dyptyk operowy w reżyserii Lady: „Nabucco” Verdiego (10 stycznia) oraz „Triumf czasu i rozczarowania” Haendla (16 stycznia). Kolejne plany Lady to: „Powrót Ulissesa do ojczyzny” Monteverdiego w Bazylei, opera meksykańskiego kompozytora Daniela Catána „Florencja w Amazonii” w St. Gallen (libretto w stylu magicznego realizmu przedstawia słynną śpiewaczkę Florencję Grimaldi, która poszukuje w Amazonii zaginionego w dżungli kochanka, łowcy motyli). Natomiast w Graz Lada ma zrealizować premierę „Don Giovanniego” Mozarta. Bardzo bogate i niezwykłe plany! Europa jeszcze wielokrotnie usłyszy to nazwisko, a potem pewnie będą zaproszenia z teatrów operowych na innych kontynentach.