Szczerze o operze – Lucyna Boguszewska

21.07.2020, Magdalena Jagiełło-Kmieciak

Sopranistka Opery na Zamku w Szczecinie Lucyna Boguszewska mówi o miłości do opery, trudnych przeżyciach w teatrze i ulubionej muzyce.

W operze najbardziej kocham…

W operze najbardziej kocham tę chwilę przed rozpoczęciem spektaklu, gdy widzę, jak dyrygent udaje się do orkiestronu, słucham komunikatu o wyłączeniu komórek i wiem, że za chwilę operowa maszyna ruszy i nic jej nie zatrzyma, że niezależnie od samopoczucia czy innych problemów wszystko musi zniknąć na te kilka godzin. Że za chwilę znajdziemy się w innym świecie i musimy przeżyć i zagrać całą historię, którą mamy dziś do opowiedzenia publiczności.

"Tajemnice mistrza kuchni Rossiniego", reż. Natalia Babińska, Opera na Zamku
“Tajemnice mistrza kuchni Rossiniego”, reż. Natalia Babińska, Opera na Zamku

Postać, którą gram najchętniej, to…

Zawsze podkreślam we wszystkich wywiadach, że wszystkie moje role są przeze mnie kochane. Nawet w te najmniejsze staram się włożyć jak najwięcej życia i prawdy, by moja postać była przekonująca. A najbardziej lubię te postaci, które są zupełnie inne niż ja, wtedy to jest największe wyzwanie.

Najtrudniejsza rola w mojej karierze to…

"Guru", Laurenta Petitgirarda, reż. Damian Cruden, Opera na Zamku, fot. M. Grotowski
“Guru”, Laurenta Petitgirarda, reż. Damian Cruden, Opera na Zamku, fot. M. Grotowski

Najtrudniejsza rola wcale nie wiąże się z trudnościami wokalnymi. Najtrudniej było mi grać Adepta w operze „Guru”. To trudna opera o sekcie. Jestem mamą dwójki małych jeszcze dzieci i bardzo ciężko psychicznie znosiłam to, co działo się na scenie. Bardzo dużo wysiłku mnie kosztowało osiągnięcie „znieczulicy”, by móc skupić się na własnej postaci, by była wiarygodna w swych działaniach.

“Guru” Laurenta Petitgirarda, reż. Damian Cruden, Opera na Zamku w Szczecinie

Moja ulubiona aria to…

Och, tyle pięknej muzyki wykonuję, że trudno powiedzieć. Właściwie każda aria, którą mam w repertuarze jest moją ulubioną, bo gdybym jej nie lubiła lub nie „leżałaby mi w głosie”, to po prostu bym jej nie śpiewała.

“Romeo i Julia” Charles’a Gounoda, reż. Michał Znaniecki, Opera na Zamku

Najtrudniejsze przeżycie na scenie to:

Wpadek czy trudnych sytuacji, z których trzeba było wybrnąć, było mnóstwo. A to ktoś czegoś zapomniał, a to but spadł, czy rozpadł się zamek w sukni. To są takie drobiazgi. Ostatnio miałam trudne przejście na scenie. W „Romeo i Julii”, w finale 3. aktu walczymy wszyscy na miecze i zabijamy się. Niestety upadłam nieszczęśliwie i uderzyłam się w głowę. Spektaklu wydarzenie to nie naruszyło, jednak na drugi dzień zaczęłam mieć różne niepokojące dolegliwości. W szpitalu okazało się, że to wstrząśnienie mózgu i pourazowe uszkodzenie błędnika. Uspokajam jednak publiczność. że czuję się już dobrze i nic mi już nie dolega.

“Bal maskowy” Giuseppe Verdiego, reż. Waldemar Zawodziński, Opera na Zamku

Najbardziej dumna jestem z roli…

Najbardziej jestem dumna z roli Amelii w „Balu maskowym”. To taka bardzo bliska memu sercu postać i piękna muzyka do wykonania.

Rola, o której marzę, to…

“Sprzedana narzeczona” Bedřicha Smetany, aria Marzenki, Teresa Żylis-Gara, Orkiestra Filharmonii Narodowej, dyr. Kazimierz Kord,1979

Podobno soprany marzą albo o „Tosce” albo „Traviacie” (śmiech). No cóż… ja chyba bardziej w stronę Toski bym się skłaniała… Tak naprawdę to zawsze chciałam zaśpiewać Marzenkę  w „Sprzedanej narzeczonej”. Szkoda, że tej opery nikt już w Polsce nie gra i popadła w zapomnienie.

Ulubiony kompozytor to…

“Mefistofeles” Arrigo Boito, reż. Frank Zamacona, dyr. Nicola Luisotii, San Francisco Opera

Ulubieni kompozytorzy to oczywiście mistrzowie opery: Verdi, Puccini, Boito itd., ale lubię też rosyjską muzykę wokalną.

Nie przepadam za…

Nie przepadam, a właściwie nie cierpię pierwszego etapu uczenia się roli. To czas, kiedy trzeba dobrze i powoli rozczytać tekst, przetłumaczyć, dobrze podłożyć pod nuty i sprawić, by wszystko zsynchronizować, by płynnie przeczytać i przebrnąć przez to dzieło. A ja lubię, żeby było wszystko od razu, teraz, zaraz. I to są największe lekcje pokory, że dobrze „zrobiona” rola to taka, której poświęciło się dużo czasu, by mogła dojrzeć, by weszła w głos i wtedy to jest najcudowniejsze uczucie pod słońcem.

W wolnych chwilach słucham…

Dźwięki przyrody, śpiew ptaków, odgłosy lasu

W wolnych chwilach słucham muzyki natury to daje mi największe odprężenie. Ale też ogólnie słucham tego, co inni mają mi do powiedzenia, zwłaszcza dzieci.

"Hrabina Marica" Imre Kalmana, reż. Natalia Babińska, Opera na Zamku, fot. W. Piątek
“Hrabina Marica” Imre Kalmana, reż. Natalia Babińska, Opera na Zamku, fot. W. Piątek

Lucyna Boguszewska – sopranistka, związana z Operą na Zamku od 2003 r. jako śpiewak-solista. Absolwentka Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej w Bydgoszczy (2001). Debiutowała w 2000 r. jako Hrabina w „Weselu Figara” w studenckim przedstawieniu w Bydgoszczy. Występowała zarówno w kraju, jak i za granicą. 

Na zamkowej scenie śpiewała m.in. jako: Zuzanna w „Verbum nobile”, Zofia we „Flisie”, Micaela w „Carmen”, Pamina w „Czarodziejskim flecie”, Chawa w musicalu „Skrzypek na dachu”, Zofia w „Halce”, Hanna w „Strasznym dworze”, Anna w „Nabucco”, Nedda w „Pajacach”, Lola w „Rycerskości wieśniaczej”, Mądra w „Mądrej”, Clivia w operetce „Clivia”, Hrabina Zedlau w „Wiedeńskiej krwi”, Hrabina w „Weselu Figara”, Braminka w „Parii”, Leonea w „Pięknej Helenie”, Marcelina w „Fideliu”, Kate w „Madama Butterfly”, Luna w operetce  „Frau Luna”,  Jacqueline  w „Cnotliwej Zuzannie”, Zorika w „Cygańskiej miłości”, Anitra w dramacie muzycznym „Peer Gynt”, Annina w „Traviacie”.

W swoim repertuarze ma również utwory kantatowo-oratoryjne:  „Requiem” Mozarta, IV Symfonia  Mahlera,  „Stabat Mater”  Szymanowskiego, „Stabat Mater” Pergolesiego, „Symbolum  Nicenum”  Godziemby-Trytka, „Angelus” Kilara.