DELFINA AMBROZIAK: Byłam zdruzgotana, kiedy dowiedziałam się o śmierci Krzysztofa Pendereckiego. Przez prawie 30 lat śpiewałam Jego utwory. Poznałam Go ponad 50 lat temu. Byłam wtedy młodziutką śpiewaczką, tuż po studiach. Wystąpiłam w kwietniu 1967 roku w światowym prawykonaniu oratorium oświęcimskiego „Dies Irae”. Było wtedy zaprezentowane dwukrotnie w Krakowie i raz w Oświęcimiu. Potem jeszcze śpiewałam ten utwór między innymi w Leningradzie i Berlinie Zachodnim.
Krzysztof Korwin-Piotrowski: W filmie dokumentalnym Leszka Bonara z Telewizji Łódź „Delfina Ambroziak – 35 lat na scenie”, prezentującym historię Pani wielkiej międzynarodowej kariery jest wypowiedź Krzysztofa Pendereckiego, który stwierdził, że nie będzie mówił o muzykalności, o pięknym głosie, bo to oczywiste. Natomiast takiego fenomenu, który uczy się tak szybko, nigdy wcześniej w swoim życiu nie spotkał. Wielki kompozytor miał bardzo dużo zamówień i czasami ledwo nadążał z komponowaniem i przekazywaniem nut, do ostatniej chwili szlifował swoje dzieła. Potrzebował więc artystów takich jak Pani.
DA: Mogę powiedzieć, że dostałam od Boga wielki talent do bardzo szybkiego uczenia się. “Dies Irae” miała śpiewać pani Stefania Woytowicz, ale odmówiła, ponieważ nie chciała przygotowywać się w tak krótkim czasie. Penderecki zapytał wtedy, kto z młodych osób mógłby wykonać jego utwór. Ktoś powiedział, że jest taka młoda śpiewaczka Delfina Ambroziak, ponieważ występowałam już między innymi w Filharmonii Krakowskiej. Przyjechałam do niego do Krakowa, a pan Penderecki powiedział: “Ale ostatniej części jeszcze nie napisałem. Czy zdąży się pani nauczyć?” Zgodziłam się. Dopisał ostatni tercet w „Dies Irae” i ja od razu to zaśpiewałam. Niestety moje wykonanie nie zostało nagrane na płycie.
KKP: Krzysztof Penderecki stwierdził, że inne śpiewaczki potrzebują pół roku na nauczenie się „Jutrzni”, a Pani w kilka godzin opanowała całą partię sopranową i na „Warszawskiej Jesieni” zastąpiła Stefanię Woytowicz. W jakich okolicznościach to nastąpiło?
DA: Z „Jutrznią” była też ciekawa historia. Próbowałam w Teatrze Wielkim w Łodzi operę „Białowłosa” Henryka Czyża z udziałem kompozytora, a tu nagle dzwoni telefon z Warszawy, żebym przyjechała natychmiast, ponieważ za trzy godziny ma być wykonana „Jutrznia” Pendereckiego na „Warszawskiej Jesieni”, a Woytowicz powiedziała, że jej nie zaśpiewa, ponieważ jest chora. Mąż zawiózł mnie samochodem i przyjechaliśmy do Katedry Św. Jana. Po drodze słyszeliśmy w radiu, że Woytowicz nie wystąpi i z Łodzi jedzie Delfina Ambroziak, więc koncert może się opóźnić. Kiedy podeszłam do ochrony, pan nie chciał mnie wpuścić. Powiedziałam, że to ja, Ambroziak, a na to pan stwierdził, że już takie trzy Ambroziak weszły na koncert. W końcu mnie wpuścili. Błyskawicznie zrzuciłam ciuchy i przebrałam się w suknię. Koncert odniósł wielki sukces. Po zakończeniu Kardynał Wyszyński podszedł do mnie, położył mi rękę na głowie i pobłogosławił mnie. Powiedział: „Gdyby więcej takich ludzi się rodziło, byłoby lepiej na świecie.”
Potem tak było wielokrotnie, że Krzysztof coś szybko dopisywał, a ja bez problemu uczyłam się tego. W związku z tym przez następne lata śpiewałam w całej Europie. Wtedy również często występowała moja ulubiona oratoryjna śpiewaczka Stefania Woytowicz. Oprócz „Dies Irae” i „Jutrzni” wykonywałam “Kosmogonię”, “Pasję według świętego Łukasza” i byłam pierwszą polską Ewą w operze „Raj utracony”. Później jeszcze nagrałam Lacrimosę z „Polskiego Requiem”.
Miałam też recital w Lusławicach. Śpiewałam 3 jego pieśni, między innymi “Prośby o wyspy szczęśliwe” do słów Gałczyńskiego oraz pieśni Moniuszki. W dworze panowała wspaniała atmosfera. Krzysztof i jego żona Elżbieta zawsze obdarzali mnie wielką serdecznością.
Ogromnym zaszczytem było dla mnie wykonywanie utworów Pendereckiego i miałam nadzieję, że wielki kompozytor będzie żyć co najmniej 120 lat. Zostanie dla mnie i tak nieśmiertelny razem z jego muzyką i arboretum.
Informacje ze strony Cyfrowego Muzeum Teatru Wielkiego w Łodzi
DELFINA AMBROZIAK
Niekwestionowana pierwsza dama Opery Łódzkiej, w której debiutowała w 1962 roku tytułową partią Lakmé w operze Delibes’a.
Ceniona interpretatorka muzyki Krzysztofa Pendereckiego, którego utwory wykonywała w kraju i za granicą, dokonując także wielu nagrań płytowych, m.in. dla firmy Philips.
Laureatka I nagrody (II nie przyznano) na XX Międzynarodowym Konkursie Wokalnym w Monachium – studia wokalne odbyła w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Łodzi w klasie prof. Grzegorza Orłowa oraz w Wenecji. Będąc czołową solistką Teatru Wielkiego w Łodzi brała udział w licznych festiwalach muzycznych w kraju i za granicą, m.in.: Warszawska Jesień, Vratislavia Cantans, Poznańska Wiosna Muzyczna oraz w festiwalach w Łańcucie, Krynicy-Zdroju, Kudowie oraz w Salzburgu, Ludwigsburgu, Linzu, Gandawie i Lucernie. Występowała w najbardziej renomowanych salach koncertowych m.in.: Koncertgebouw w Amsterdamie, Santa Cecilia w Rzymie i Carnegie Hall w Nowym Jorku.
W 1984 roku wzięła udział w światowym prawykonaniu kompozycji Wojciecha Kilara Angelus, nagrywając go także dla Polskich Nagrań. Wcześniej dla tej firmy nagrała również pieśni Stanisława Moniuszki oraz Mszę C-dur i Mszę c-moll Josepha Haydna.
Pracując przez wiele lat z wybitnym muzykiem-kameralistą prof. Rajmundem Ambroziakiem dokonała szeregu nagrań recitali muzyki polskiej dla rozgłośni radiowych w Polsce, Niemczech i Austrii. W swoim imponującym repertuarze zgromadziła 40 głównych sopranowych partii operowych oraz 70 pozycji z literatury oratoryjno-kantatowej wykonywanych przez Artystkę na całym świecie.
Jako pedagog śpiewu solowego w łódzkiej Akademii Muzycznej od 1988, a od 1992 roku z tytułem profesora jest cenioną konsultantką wokalną w zakresie techniki śpiewu i interpretacji muzycznej.
Wśród wielu nagród, odznaczeń i wyróżnień posiada również Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis.