12.10.2021, Krzysztof Korwin-Piotrowski
Na zakończenie Roku Świętego Maksymiliana Marii Kolbego w Małopolsce w krakowskiej Bazylice Franciszkanów odbył się uroczysty koncert specjalny orkiestry, chóru i solistów Filharmonii im. Karola Szymanowskiego w Krakowie pod dyrekcją maestra Rafała Janiaka. W starych murach świątyni zabrzmiało „Requiem d-moll” Wolfganga Amadeusa Mozarta.
Lubię słuchać tego utworu w kościołach, zgodnie z dawną tradycją. Requiem było grywane jako msza pogrzebowa lub w intencji osób zmarłych. Tym razem zabrzmiało w pięknej Bazylice ojców Franciszkanów w Krakowie, gdzie często chodziłem jako student UJ. To miejsce szczególne, w którym można podziwiać polichromię i witraże Stanisława Wyspiańskiego oraz wiele innych zabytków. Podczas pielgrzymek Jana Pawła II na placu przed Bazyliką gromadzili się wierni, a papież pojawiał się w oknie nad wejściem do pałacu arcybiskupów przy ulicy Franciszkańskiej 3.
Chór Filharmonii Krakowskiej (przygotowany przez Piotra Piwko) brzmiał jak zwykle dobrze, choć wolałbym usłyszeć “Requiem” w większym składzie. Ten zespół jest jednym z najlepszych w Polsce. Pamiętam, jak często Joanna Wnuk-Nazarowa, zarządzająca NOSPR-em przez 18 lat, zapraszała właśnie chór Filharmonii Krakowskiej na występy w Katowicach czy Warszawie.
Orkiestra, prowadzona pewną ręką przez Rafała Janiaka, została dobrze przygotowana i można było wyczuć wzajemną nić świetnego porozumienia. Janiak dyrygował z pamięci, bardzo precyzyjnie pokazując wszystkim sekcjom swoje wejścia.
Partie solowe śpiewali: Katarzyna Guran (sopran), Aleksandra Kalicka (alt), Bartłomiej Chorąży (tenor) i Wojciech Tabiś (bas). Soliści nie wywołali we mnie zachwytu, ale dobrze wywiązali się ze swoich zadań: śpiewali czysto i ładnie brzmieli w kwartecie. Największe wrażenie zrobił na mnie Bartłomiej Chorąży, który kształcił się w Akademii Muzycznej w Krakowie u Jacka Ozimkowskiego. Występuje w Męskim Zespole Wokalnym Filharmoników Krakowskich, śpiewa w oktecie Octava Ensemble i w zespole Cracow Baroque Consort. Wojciech Tabiś chwilami śpiewał niskie dźwięki zbyt matowo i sprawiał wrażenie zdenerwowanego, ale ma ładną barwę głosu. Moje ogólne wrażenia z koncertu są bardzo dobre.
Msza Mozarta zabrzmiała tym razem w intencji św. Maksymiliana Marii Kolbego, który w 1910 roku był przyjęty do zakonu franciszkanów we Lwowie, a po studiach na uniwersytetach papieskich w Rzymie, pracował w krakowskim seminarium franciszkańskim, prowadząc wykłady i wydając miesięcznik „Rycerz Niepokalanej”.
80 lat temu, 14 sierpnia 1941 roku Kolbe został zamordowany przez niemieckich nazistów w obozie koncentracyjnym Auschwitz. W krakowskiej Bazylice jest ołtarz św. Maksymiliana w nawie głównej, a przy wejściu do klasztoru znajduje się tabliczka informująca o Jego posłudze w latach 1919-1922. Przed rozpoczęciem koncertu przemawiał ojciec doktor Piotr Cuber – gwardian Klasztoru Św. Franciszka z Asyżu i kustosz Bazyliki. Wzruszająco opowiadał o św. Maksymilianie i wprowadził nas duchowo do odbioru dzieła, którego Mozart nie zdążył ukończyć i stało się jego własną mszą żałobną. Napisał wspaniałe Introitus z potężnie brzmiącym „Requem aeternam”, część „Kyrie eleison” i kilka innych fragmentów, ale do dziś muzykolodzy spierają się o to, ile z nich udało się wykorzystać i kto ten utwór dokończył.
Wymienia się nazwisko jednego z jego uczniów – Franza Xaviera Süssmayra, ale także między innymi Franza Jacoba Freystädtlera. Mimo tego, że Mozartowi nie udało się stworzyć pełnego dzieła, należy ono do najczęściej wykonywanych na świecie utworów sakralnych. Wiadomo, że kompozytor, któremu brakowało pieniędzy, zgodził się na to, aby napisać „Requiem” dla uczczenia zmarłej 21-letniej hrabiny Anny. Utwór zamówił muzyk amator Franz Graf von Walsegg zu Stupach, który oszukiwał słuchaczy, zamawiając dzieła u znakomitych kompozytorów i przedstawiając je jako swoje.
Rękopis Mozarta kończy się na ośmiu taktach Lacrimosy. Muzycznie największe zastrzeżenia można mieć do Sanctus, Benedictus i Agnus Dei. Gdy jednak porzucimy te rozważania i poddamy się emocjom odbioru dzieła sakralnego, wówczas znikają te problemy i utwór wprowadza nas w wymiar duchowego odbioru.
Oklaskując artystów Filharmonii Krakowskiej, przywołałem sobie w pamięci inny ciekawy koncert, który odbył się rok temu w ramach VI Dni Jerozolimy w Miechowie, organizowany przez Parafię Grobu Bożego i Miasto Miechów z burmistrzem Dariuszem Marczewskim na czele. Usłyszeliśmy wtedy także utwory Mozarta. Były to: „Ave verum Corpus”, „Exsultate, jubilate” i „Msza Koronacyjna”.
Dyrygował również Rafał Janiak i zwłaszcza msza zabrzmiała w miechowskiej świątyni znakomicie. Chór był wówczas przygotowany przez Teresę Majkę-Pacanek, a partie solistyczne zaśpiewali: Katarzyna Guran (sopran), Joanna Święszek (mezzosopran), Sławomir Biernat (tenor) i Maciej Drużkowski (bas). Koncert w Miechowie został zorganizowany przez nowego, bardzo dobrze sprawdzającego się na tym stanowisku dyrektora naczelnego Filharmonii Krakowskiej Mateusza Prendotę, który otrzymał kontrakt od 1 września 2020 roku na 5 lat.
Ten młody, ale doświadczony artysta i menedżer kultury, ma mnóstwo pozytywnej energii, potrafi znakomicie nawiązywać kontakty z władzami miast Małopolski oraz dyrektorami instytucji kultury i władzami kościelnymi. Dzięki temu Filharmonia Krakowska bardzo często występuje w różnych miejscowościach województwa, między innymi na Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju. Sam był solistą i artystą chóru Filharmonii Krakowskiej, więc zna bardzo dobrze zarówno potencjał tego zespołu, jak i jego oczekiwania. W związku z tym nie dziwi fakt, że partie solistyczne w repertuarze oratoryjnym są śpiewane przez artystów chóru, aby dać im szanse rozwoju, tym bardziej, że są to osoby bardzo dobrze wykształcone muzycznie.
Podsumowując wrażenia, warto sięgać często po muzykę religijną Mozarta, wykonując ją w kościołach i warto zapraszać do dyrygowania dzieł oratoryjnych i kantatowych znakomitego Rafała Janiaka, który idealnie sprawdza się, sprawując kierownictwo muzyczne nad solistami, chórem i orkiestrą. Jest również wybitnym kompozytorem utworów kameralnych i orkiestrowych oraz opery „Człowiek z Manufaktury” z bardzo ciekawym librettem Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk, wystawionej z ogromnym powodzeniem w Teatrze Wielkim w Łodzi. Mam nadzieję, że wreszcie to dzieło zostanie wznowione, ponieważ od ostatniego spektaklu minęły 2 lata, a występująca w nim w partii Zofii Małgorzata Walewska stworzyła wielką kreację razem ze Stanisławem Kiernerem w roli Poznańskiego.
Warto wybrać się do Filharmonii Krakowskiej 15 i 16 października o 19.30, kiedy odbędą się koncerty symfoniczne pod dyrekcją maestra Antoniego Wita, z muzyką Rachmaninowa i Regera oraz jedną z najwybitniejszych pianistek Macedonii Mariją Gjoshevską. Jej gra charakteryzuje się wspaniałą techniką i wyjątkową ekspresją sceniczną. Występowała w Europie, Azji i USA.
W piątek 15 października o 18.30 w Sali Złotej Filharmonii Krakowskiej rozpocznie się spotkanie autorskie z Antonim Witem i Agnieszką Malatyńską-Stankiewicz w związku z premierą książki „Dyrygowanie. Sprawa życia i śmierci”, a po koncercie autorzy będą podpisywać książkę w foyer.