Ericsatie

O ostatnim dziele Erika Satiego i sztuce performance’u

02.12.2020, Ewelina Kucharska

Weźmy słowo dada – powiedziałem – ono jest jakby stworzone dla naszych celów. Pierwszy dźwięk dziecka wyraża to, co prymitywne, zaczynanie od zera, nowe w naszej sztuce – napisał Richard Huelsenbeck w 1936 roku o pochodzeniu słowa dadaizm. Wraz z Hugo Ballem mieli wybrać słowo na chybił trafił ze słownika niemiecko-francuskiego. Znaczenie tego określenia jednak nie jest jasne. We Francji dzieci nazywają tak konia, ale słowo to jest także synonimem hobby. W językach słowiańskich oznacza „tak, tak”. Według jeszcze innej wersji przyjęto taką nazwę, ponieważ nie oznaczała nic.

Jak stwierdził André Breton, „dadaizm jest stanem umysłu”. Dadaiści nie wytworzyli jednolitego programu ani stylu. Ich działalność była postawą wobec sztuki i świata. To, co  łączyło dadaistów, to negacja wartości, tradycji, kanonów. Po doświadczeniu wojny sprzeciwiali się wobec wyniosłych idei, wszelkich wartości. W ten sposób narodziła się antysztuka Duchampa i Picabii, a z niej ready mades – słynne seryjnie produkowane obiekty codziennego użytku, które Duchamp podnosił do rangi dzieł sztuki. Przykładem takiego obiektu jest pisuar, zatytułowany Fontanna – dzieło Marcela Duchampa, zaprezentowane na wystawie w Nowym Jorku w 1917 roku. Dadaiści posługiwali się absurdem, ironią, abstrakcją. Chęć wywołania skandalu i szoku, ciągłe poszukiwania i eksperymenty zrodziły nową, hybrydyczną formę sztuki czyli PERFORMANCE – połączenie sztuk plastycznych, tańca, muzyki i filmu.

Rzeźba Marcela Duchampa Fontanna, 1917
Man Ray Podarunek, 1921

W 1924 roku, jako efekt owych eksperymentów, powstał film krótkometrażowy Antrakt w reżyserii René Claira i Francisa Picabii. Dwudziestominutowy film nie miał być dziełem autonomicznym, a częścią widowiska baletowego Relâche (Wytchnienie), wystawianego w Paryżu. W filmie wystąpili m.in.: Marcel Duchamp, Erik Satie, Jean Borlin, Francis Picabia oraz Man Ray. Producentem był Rolf de Mare, choreografię stworzył Jean Borlin, a muzykę skomponował Erik Satie.

Kadr z filmu Antrakt. Na zdjęciu znajdują się: Erik Satie, Francis Picabia, René Clair i Jean Borlin, 1924

Fabuła Antraktu – jak przystało na twórców sztuki protestu i pochwały nonsensu – właściwie nie istnieje. Istotą filmu jest pokazanie innowacyjnych środków wyrazu, takich jak spowolnione tempo, cofanie taśmy filmowej, czy żabia perspektywa. Operuje się tu zasadą swobodnych skojarzeń, absurdem, ironią i żartem. Pojedyncze sceny są ze sobą powiązane jedynie rytmem poruszających się obrazów, a przedmioty i osoby pokazywane są w nietypowy sposób i pomimo tego, że dotykają codzienności, nie mają z nią wiele wspólnego. Wydaje się, że film stworzony został z losowo wybranych scen. Absurd goni absurd, przez co w odbiorze dzieło staje się komiczne. Przedstawiono szereg rozwiązań technicznych, które istnieją tylko po to, by pokazać, że istnieć mogą. W ciągu 20 minut dadaiści zerwali z wszelkimi kanonami, które wytwarzano na przestrzeni setek lat. Jednak nie należy traktować tego filmu jako zbioru niespójnych kadrów. Tym, co łączy obrazy w całość, jest muzyka Erika Satiego.

Francis Picabia jako balerina w filmie Antrakt

Muzyka do filmu Antrakt jest ostatnim skomponowanym przez niego dziełem. Partytura opublikowana została pośmiertnie w 1926 roku. Kompozytor podzielił dzieło na dziesięć sekcji, z których każda zbudowana jest z powtarzalnych motywów. Można je dowolnie rozszerzać i skracać, aby dopasować je do długości trwania filmu. Motyw, który rozpoczyna film, powraca, gdy na ekranie pojawia się coś, czego do tej pory widz nie widział. Muzyka jest więc bardzo dobrze przemyślana. Wewnętrzna budowa motywów pozwala na ich drobne modyfikacje, takie jak zmiany tempa, bez wielkiego wysiłku. Ten sam motyw grany jest znacznie wolniej na  początku filmu, co jest zgodne z tempem przedstawianych obrazów i akcji filmowej. Proste, powtarzalne tematy okazały się być idealnie dobrane do obrazu.

Dzieło Claira przyćmiło balet Relâche dzięki swej prześmiewczej wizji. Współcześnie film uznaje się za jeden z najbardziej udanych eksperymentów dadaistów. Jest  idealnym przykładem wypełnienia założeń nurtu. Stanowi on połączenie zespołu nowatorskich zjawisk i kierunków. Możemy w nim odnaleźć zarówno kontynuacje doświadczeń impresjonistycznych, elementy surrealizmu, jak i kino dokumentalne oraz kino czyste. Nie respektuje się praw logiki i dramaturgii przyczynowo-skutkowej, dzieło pozbawia się treści, czyniąc je ciągiem zrytmizowanych scen. Z tego powodu należy pamiętać o roli muzyki skomponowanej przez Erika Satiego – z pozoru prostej, jednak doskonale przemyślanej. Nie sugeruje ona widzowi żadnych odczuć. Jej zadaniem jest połączenie filmu w całość i rytmiczne towarzyszenie obrazom w kadrze.

Niestety, film nie jest dostępny do obejrzenia z dźwiękiem na terenie Polski. Zachęcam jednak Państwa do zapoznania się z wyjątkową muzyką Satiego.

Erik Satie Entr’acte w wykonaniu Ensamble Ars Nova i Mariusa Constanta
Antrakt z nową muzyką Perry’ego Franka

Tagi: