19.11.2020, Magdalena Jagiełło-Kmieciak
Rozmowa o skutkach pandemii z Małgorzatą Bornowską – kierownikiem chóru Opery na Zamku w Szczecinie.
Co Pani czuje patrząc na pustą widownię?
Małgorzata Bornowska: Widzowie stanowią integralną część świata artystycznego. Są sensem istnienia teatru, bo ich aplauz prawdziwie pobudza i motywuje artystów do działania. Pomiędzy wykonawcą a odbiorcą następuje swoista wymiana: emocje rodzące się na scenie udzielają się publiczności, a ona oddaje je ze zdwojoną siłą. W ten sposób widz w sposób niezauważalny, ale odczuwalny i realny zarazem wchodzi w przestrzeń aktorskich, muzycznych czy tanecznych kreacji. To właśnie jest niejednokrotnie powodem bezsennych nocy artystów po udanym koncercie czy spektaklu, dlatego również z takim utęsknieniem czekają oni na kolejne spotkanie z żywym odbiorcą. A gdy na widowni jest cisza? Rodzą się pytania o sens…
Jak zmienił się Pani świat po wiosennym lockdownie?
Lockdown dla wszystkich z nas z jednej strony przyniósł ograniczenia, z drugiej nakazy, a współczesny człowiek za wszelką cenę pragnie przecież wolności. Czasem jednak radykalna zmiana w życiu może okazać się potrzebna do przewartościowania swojego kawałka świata, swojej życiowej przestrzeni, która nie powinna ograniczać się li tylko do wychodzenia do pracy czy na zakupy, nawet jeśli w pewien sposób zostaliśmy do niej przymuszeni. Rzecz w tym, czy umiemy zaakceptować życie takie, jakim jest, cieszyć się chwilą, akceptując wszystko, co przynosi nowy dzień. Prawdziwa wolność jest bowiem w nas samych. Możemy przyjąć coś lub odrzucić, pogodzić się z czymś lub przeciw czemuś buntować. Wolność to nic innego jak możliwość wyboru pomiędzy tym, co wygodne, a tym, co uwiera, tym, co modne, a tym, co przyzwoite, tym, co dobre, a tym, co na dobre z pozoru wygląda. Lockdown może pogłębiać frustracje i stać się kolejnym powodem do narzekania, ale również motywacją do odkrywania innych ważnych aspektów życia.
Jak pandemia według Pani zmieniła świat artystyczny?
Dzisiejszy świat jest wymagający – aby przetrwać musisz nieustannie promować siebie i ciągle sprzedawać swój produkt. Artyści nie są w tym względzie wyjątkiem. Z jednej strony, chcąc przystosować się do nowej sytuacji, starają się na wszelkie sposoby uruchomić własną kreatywność, z drugiej zaś może zadają sobie pytanie: „Czy moja praca, zwłaszcza w obliczu zagrożenia zdrowia i życia, jest jeszcze potrzebna?” Myślę, że pandemia wielu z nas zmotywuje do podjęcia wartościowych i wzniosłych postanowień, jednak może się okazać, że znikną one wraz z powrotem do „normalności” pośród natłoku obowiązków dnia codziennego i nieustannej walki o przetrwanie.
Jak ten czas zarazy zmienił Pani własny świat?
Pandemia spowodowała, że na pewne sprawy, w tym również zawodowe można spojrzeć w nowym świetle, a o niektórych sobie po prostu przypomnieć. W dzisiejszym świecie liczy się ten, kto jest widoczny dla innych, kto istnieje w sieci, o kim się mówi, nieważne, czy dobrze, czy źle. A przecież życie składa się z rzeczy małych, z drobnych gestów względem bliźniego, które mogą przynieść mu ulgę w cierpieniu czy po prostu chwilę radości. Każdy człowiek ma określone, istotne i wywierające wpływ na życie innych zadanie, nawet jeśli pozostaje anonimowy i z pozoru nic nieznaczący dla świata. Dotyczy to również artystów. Nie każdy musi być przecież wybitny i znany. Czy bowiem euforia krytyków i pochlebne artykuły w gazetach są ważniejsze od uśmiechu lub łez wzruszenia niewielkiej widowni niewielkiego teatru w równie niewielkim mieście? Myślę, że zadanie artystów jest dużo ważniejsze i wznioślejsze niż sława i zaszczyty, ponieważ poprzez piękno, które poprzez sztukę dają innym, przyczyniają się do odkrywania i pogłębiania sfery duchowej drugiego człowieka.
Czego według Pani pandemia nas uczy – jako ludzi i jako artystów?
Pokory. Ograniczenia zawsze uczą pokory, a bez niej człowiek nic nie może dać drugiemu człowiekowi.
Czy i jak zmieni się świat, kiedy wreszcie wrócimy do normalności?
Świat się zmieni na tyle, na ile zmieni się pojedynczy człowiek, każdy z nas. Zmianę świata trzeba zacząć od siebie, bo tylko wówczas można mieć wpływ na innych. Oby był to wpływ tylko pozytywny, nastawiony na dobro i rozwój drugiego człowieka.
Dr hab. Małgorzata Bornowska, profesor Akademii Sztuki – urodzona w Szczecinie, ukończyła z wyróżnieniem studia magisterskie na Wydziale Edukacji Muzycznej Akademii Muzycznej im. F. Chopina w Warszawie w klasie dyrygowania prof. Ryszarda Zimaka, dwuletnie Podyplomowe Studia w zakresie Chórmistrzostwa oraz dwuletnie Podyplomowe Studia Emisji Głosu na Wydziale Dyrygentury, Jazzu i Edukacji Muzycznej Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. W 2011 r. uzyskała stopień doktora sztuki muzycznej w dyscyplinie dyrygentura na Wydziale Dyrygentury Chóralnej, Edukacji Muzycznej, Muzyki Kościelnej, Rytmiki i Tańca Uniwersytetu Muzycznego F. Chopina w Warszawie. W latach 1999–2001 współpracowała ze Szczecińskim Chórem Chłopięcym „Słowiki”, 2000–2005 była korepetytorem wokalnym w Chórze Kameralnym Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu.
Od 2005 r. jest chórmistrzem w Operze na Zamku w Szczecinie. Od 2008 r. z chórem Opery na Zamku prowadzi również własną działalność koncertową, wykonując zarówno utwory a cappella, jak i wokalno-instrumentalne. Na swoim artystycznym koncie ma ponadto kierownictwo muzyczne nad spektaklami: „Farfurka królowej Bony”z muzyką Mieczysława Drobnera, „O krasnoludkach i sierotce Marysi” z muzyką Janusza Stalmierskiego oraz widowiskiem „Dla Niepodległej”. Jest inicjatorką powstania Chóru Amatorskiego przy Operze na Zamku w Szczecinie, który prowadzi od 2017 r. Od 2013 r. jest wykładowcą w Akademii Sztuki w Szczecinie na Wydziale Edukacji Muzycznej oraz Wydziale Wokalnym. W 2017 r. otrzymała odznakę honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej”, a w 2019 r. stopień doktora habilitowanego w Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku.
Fot. W. Piątek©Opera na Zamku