flis1

Legalny spacer nad Wisłą – “Flis”

26.04.2020, Ewelina Kucharska

Operę można kochać lub jej nienawidzić (chociaż to drugie, z mojego doświadczenia, wynika z niezrozumienia konwencji tej sztuki). Jak pisał Zygmunt Konieczny: „Dla mnie pomysł (…) spektaklu, w którym za aktorów arie operowe wykonują śpiewacy, jest okropny. Paranoiczny, choć czasem z paranoicznych pomysłów rodzi się coś ciekawego”. Dla miłośników, jak i tych, którzy wśród znanych sobie oper może wymienią Carmen Bizeta, a może nie, Flis Moniuszki w reżyserii Andrzeja Ferenca to inscenizacja, na którą warto zwrócić uwagę. W końcu ile razy dziennie można oglądać śpiewającego, tańczącego czy gotującego artystę, kiedy za rogiem czeka chwila sielankowego zapomnienia…

Chwila, bo Flis to opera jednoaktowa, która chyba nie ma prawa znudzić kogokolwiek. Akcja nie tyle się toczy, co pędzi. Libretto Bogusławskiego przedstawia typową walkę dwóch kandydatów o rękę najpiękniejszej dziewczyny. Jednego kocha, drugi jest „kimś”, czyli historia taka jak w ulubionym serialu, z tą różnicą, że rozstrzygnięcie jakże zagmatwanej sytuacji następuje w ciągu godziny, a nie sezonu.

Studenci Akademii Muzycznej w Łodzi stanęli na wysokości zadania. Maria Hubluk znakomicie odśpiewała koloraturowe arie Zosi, a Paweł Żak w roli Franka był prostym, zakochanym flisakiem. Owacje na stojąco należą się Wojciechowi Sztykowi, którego gra aktorska kradnie serce. Pełne wdzięku i gracji ruchy, przerysowana mimika, wspaniale wykonane arietty, Sztyk ewidentnie czuje tę postać. Chyba żaden z komicznych bohaterów wykreowanych w Moniuszkowskich operach nie wniósł do dzieła tak wiele, jak ten młody fryzjer.

S. Moniuszko: “Flis”, Akademia Muzyczna w Łodzi

Scenografia i kostiumy Zuzanny Markiewicz pogłębiają cudowną atmosferę zapomnienia. Bliskość z naturą czuć nawet przez ekran komputera. Woda w Wiśle płynie po scenie, nimfy z kwiatami we włosach tańczą boso, ubrane w zwiewne sukienki, a wszystko oświetla księżyc w pełni. W takim wydaniu sielanki można się tylko zakochać.

Orkiestra Symfoniczna i Chór Akademii Muzycznej pod batutą Marcina Wolniewskiego wykonują zadanie poprawnie. Rozbudowana uwertura sama w sobie jest ciekawą kompozycją, z którą współgra choreografia Aleksandry Stanisławskiej. Wszystko zachęca do dalszego słuchania i oglądania. Skomponowana przez Moniuszkę muzyka miała być ilustracyjna i taka właśnie jest. Wyraźnie słychać też rytmy narodowych tańców polskich i  melodykę repertuaru wiejskiego. I niech ta sielanka trwa jak najdłużej.

Studenci Akademii Muzycznej w Łodzi we współpracy z uczennicami Szkoły Baletowej im. Feliksa Parnella i studentami łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych wypełnili dobrze swoje zadanie. Może nie jest to arcydzieło, a bardziej wysokiej jakości przedstawienie szkolne, ale talentu większości współtwórców odmówić nie można.

Ta inscenizacja została udostępniona na stronie internetowej Teatru Wielkiego – Opery Narodowej. Dyrektor Waldemar Dąbrowski był pełnomocnikiem do spraw organizacji obchodów 200. rocznicy urodzin Stanisława Moniuszki w Polsce. Miło zobaczyć, jak duża instytucja wspiera działania młodych artystów. W końcu kto trafiłby na tę inscenizację, gdyby nie udostępniono jej na stronie największego teatru w tym kraju?

Flis w tej produkcji to opera po prostu przyjemna. Dla nie-znawców gatunku świetny początek do zrozumienia 400-letniej tradycji, dla miłośników zaś odmiana od wielkich arcydzieł pełnych przepychu. Zamiast kolejnego odcinka serialu, zamiast filmu, po który sięga się piąty raz w życiu czy oryginalnego występu artysty na jego Instagramie, lepiej sięgnąć do tej produkcji i na chwilę o świecie zapomnieć. A w całej tej przedziwnej sytuacji pozostaje twórcom inscenizacji podziękować za ucieczkę do nadwiślańskiej wsi.

S. Moniuszko: “Flis”, Akademia Muzyczna w Łodzi

Spektakl zarejestrowany w dniach 18-19 marca 2019 roku można obejrzeć tutaj http://vod.teatrwielki.pl/stream/vod/flis/.