21.04.2020, Dominika Olender
„Dzieło Chińczyka z Wiednia”, „Berg jest trucicielem niemieckiej muzyki” — takie opinie można było znaleźć w prasie berlińskiej 15 grudnia 1925 roku, dzień po premierze w Staatsoper Unter den Linden jednej z najważniejszych oper XX wieku: Wozzecka autorstwa Albana Berga. Zszokowani krytycy nie przewidywali sukcesu dzieła. Z perspektywy czasu, wiemy, że się mylili.
Wiosną 1914 roku Berg zetknął się z dramatem Georga Büchnera w jednym z wiedeńskich teatrów. Woyzeck, powstały na początku XIX wieku, urzekł Berga swoją aktualnością, dlatego szybko powziął decyzję o stworzeniu na jego kanwie libretta opery. Pracę nad dziełem przerwała I wojna światowa i powołanie kompozytora do wojska. Sytuacja społeczno-polityczna oraz osobista sprawiły, że postać wykorzystywanego przez przełożonych, biednego, nieszczęśliwego żołnierza stała się Bergowi szczególnie bliska. W liście do żony, pisanym w 1918 roku podczas krótkiego urlopu w czasie służby wojskowej, wyznał, że identyfikuje się z tytułowym bohaterem.
Treść dramatu świetnie wpasowuje się w klimat epoki, w której narodziła się psychoanaliza Sigmunda Freuda (sam Berg w wieku 15 lat był jednym z pacjentów lekarza). Wozzeck prowadzi ciężkie życie w koszarach: wykorzystywany przez przełożonych, będący „królikiem doświadczalnym” doktora, zakochany w zdradzającej go kobiecie. W wyniku tych wszystkich niesprzyjających sytuacji kierowany fatalistycznymi siłami podświadomości, bohater morduje niewierną kochankę, a sam się topi.
Libretto opery zostało ukończone dopiero w 1919 roku, natomiast pełna instrumentacja w 1922. Z dwudziestu trzech luźnych scen dramatu Berg stworzył trzy akty po pięć scen. Pierwszy akt to ekspozycja, przedstawienie postaci, również za pomocą różnych form muzycznych, w drugim główny bohater uświadamia sobie zdradę Marii, a podstawą trzeciego jest katastrofa, w której sceny tworzą samodzielne szkice sytuacyjne: każdy w formie inwencji (krótkiego utworu wielogłosowego) na pojedynczy pomysł muzyczny.
Dzieło Berga pokazuje, jak wielobarwnie postrzegał on muzykę. Mimo, że Wozzeck wykazuje, dzięki ścisłemu zaprojektowaniu formy i stworzeniu motywów przewodnich jednorodność (homogeniczność), to kompozytor połączył w nim odmienne, wręcz przeciwne elementy. Obok fragmentów wykorzystujących Sprechgesang, czyli śpiew mówiony
możemy znaleźć liryczne linie wokalne, których przykładem jest Kołysanka Marii z pierwszego aktu.
Świetnym przykładem majstersztyku muzycznej ilustracji jest moment morderstwa w trzecim akcie, czyli inwencja na dźwięku h. Dźwięk h, wprowadzony pod koniec poprzedniej sceny,obrazuje tu obsesję głównego bohatera. W linii wokalnej pojawia się dźwięk f, tworzący z h tryton — dysonans zwany diabelskim interwałem. Nuta h nabiera jeszcze bardziej złowieszczego wyrazu, gdy po zabiciu Marii i następującej po tym ciszy w partii orkiestry, pojawia się ostro brzmiące narastanie (cresscendo) na tym dźwięku, przenoszące nas do następnej sceny.
Opera Berga to jedna z najważniejszych pozycji muzyki klasycznej XX w. Wykorzystane przez kompozytora środki techniczne podporządkowane były ekspresji tekstu poetyckiego, a jego przeżycia wojenne pogłębiły osobiste zaangażowanie w tę tematykę.
Niepochlebne recenzje, wspomniane na początku, nie wpłynęły źle na recepcję dzieła. Już rok później opera miała premierę w Pradze, a w czerwcu 1927 roku w Leningradzie (Petersburgu), gdzie widział ją Dymitr Szostakowicz, a Alban Berg zyskał miano odnowiciela opery. Sam kompozytor nie pretendował do bycia kolejnym reformatorem, lecz, jak sam pisał w listach, chciał stworzyć po prostu dobry utwór. Niewątpliwie mu się udało.
Próby wystawienia utworu w Polsce podjął się Bohdan Wodiczko, lecz, niestety, tuż przed rozpoczęciem prac nad dziełem został odwołany z funkcji dyrektora Opery Warszawskiej, tym samym spektakl w reżyserii Konrada Swinarskiego tuż przed premierą zniknął z repertuaru.W Polsce Wozzeck miał swoją premierę na warszawskiej scenie dopiero dwadzieścia lat później, 14 maja 1984 roku w reżyserii Marka Grzesińskiego.
Kolejna inscenizacja została zrealizowana przez Krzysztofa Warlikowskiego w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w 2006 roku i podzieliła publiczność, a niektóre media podgrzewały atmosferę skandalu związanego z obnażeniem się śpiewaka Matteo de Monti podczas sceny u Doktora, ponieważ w spektaklu występowały dzieci. Historia zatoczyła koło i o mało nie odwołano premiery. A zatem dzieło Berga wciąż wzbudza duże emocje.