Autor: Krzysztof Korwin-Piotrowski
Opera gloves czyli operowe rękawiczki były kiedyś bardzo popularnym dodatkiem kobiecej garderoby. Kobiety i mężczyźni używali je już w XVII wieku, ale pierwsza cesarzowa Francji Józefina, żona Napoleona, wprowadziła w całym kraju modę na nie. Podobno zamawiała około 1000 par rocznie, ponieważ zdarzało się jej nosić długie rękawiczki dwa lub trzy razy dziennie. Nigdy nie zakładała tej samej pary, mimo iż niektóre były haftowane złotą nicią. Traktowała je jako jednorazówki. Jednak za to, że nie dała Napoleonowi potomka i za swoją rozrzutność zapłaciła bardzo wysoką cenę: została pozbawiona tronu. Napoleon rozwiódł się z nią w 1809 roku. W tym czasie cesarz był w nieformalnym związku z Marią Walewską, która zaszła w ciążę i w 1810 roku urodziła mu syna Aleksandra.

Moda rękawiczkowa zapanowała także na innych dworach. Królowa Luiza Pruska również miała taki strój w czasie spotkania z Napoleonem.

Pod koniec XIX wieku operowe rękawiczki stały się znowu niesamowicie popularne wśród eleganckich kobiet. Ta moda wróciła w latach 30. XX wieku, a w powojennych filmach hollywoodzkich można było podziwiać gwiazdy, symbole seksu, ubrane w mocno przylegające do ciała sukienki i charakterystyczne długie rękawiczki.
Rita Hayworth w “Gildzie” (1946, reż. Charles Vidor) zagrała jedną z najbardziej erotycznych scen w historii kina, gdy podczas swojego występu z towarzyszeniem orkiestry ściągnęła obie wieczorowe rękawiczki, rzucając jedną w stronę rozgrzanej męskiej części publiczności. Warto przypomnieć sobie, jak śpiewa zabawną piosenkę: “Zrzućcie winę na Mamcię, która pocałowała kupca spoza miasta i ten buziak spowodował pożar w Chicago…”. Ten film z nurtu “noir” (czarny) opowiada historię żony właściciela kasyna, nienawidzącej swojego męża. Dawny kochanek, hazardzista Farrell, staje się jej opiekunem. Miłość miesza się z nienawiścią, uprzedzeniem, lękiem, tęsknotą i brutalnością.
Marylin Monroe w komedii muzycznej “Mężczyźni wolą blondynki” (1953, reż. Howard Hawks): Blondynka Lorelei płynie z przyjaciółką Dorothy wielkim statkiem z Ameryki do Paryża. Lorelei jest zaręczona z synem milionera, ale zaczyna na statku uwodzić właściciela kopalni diamentów. Przed nagraniem filmu Marylin Monroe wiele razy oglądała musical Jule’a Styne’a “Gentlemen Prefer Blondes” na Broadwayu i brała lekcje tańca. Zapisała się w historii kina jako najbardziej pożądana blondynka i symbol seksu.
Jule’a Styne’a
Audrey Hepburn w melodramacie “Śniadanie u Tiffany’ego” (1961, reż. Blake Edwards) wciela się w Holly Golightly – ekscentryczną bohaterkę opowiadania Trumana Capote. W czołówce filmu widzimy ją, wracającą taksówką do domu po całonocnej zabawie {?}. Zarabia na życie, towarzysząc bogatym mężczyznom podczas kolacji i marząc o luksusowym życiu u boku milionera. W scenie otwierającej film słychać sączącą się w tle wspaniałą muzykę laureata Oscara – Henry’ego Manciniego z nieśmiertelnym motywem “Moon River” (“Księżycowa rzeko”).
Skandalizująca artystka burleskowa Dita Von Teese świadomie nawiązuje do mody sprzed kilkudziesięciu lat. Jej zawód wyuczony to projektantka kostiumów. Nosi gorsety, które mocno zmniejszyły jej talię. Uwielbia także operowe rękawiczki, które rzuca w stronę publiczności podczas swojego “Glass Show”, kończącego się wejściem do ogromnego kieliszka.
Opera gloves wróciły teraz do światowej mody. Nic dziwnego, ponieważ piękne kobiety wyglądają w nich wieczorową porą fantastycznie.
Tak naprawdę nie wiadomo, skąd wzięła się nazwa “operowe rękawiczki”. Prawdopodobnie było to związane z faktem, że opera od początku swego istnienia była traktowana jako sztuka elitarna, związana z bogatą oprawą na scenie i z elegancko ubraną publicznością. Spektakle wystawiane były na dworach, a potem w pięknych teatrach. Czy wieczorowe rękawiczki do ramion utrzymają się na dłużej w modzie? To chyba zależy od kobiet.
(Na zdjęciu u góry: Rita Hayworth, fot. flickr.com – domena publiczna)