Głowacka-TWON-kor

Ewa Głowacka – czarująca królowa łabędzi

30.10.2020, Krzysztof Korwin-Piotrowski

W Światowym Dniu Baletu 29 października w Archikatedrze Warszawskiej, a następnie na Powązkach Wojskowych w gronie najbliższych odbyło się pożegnanie wielkiej artystki, gwiazdy baletu Teatru Wielkiego – Opery Narodowej – Ewy Głowackiej. Umarła 19 października, mając zaledwie 67 lat. Zachwyciła publiczność już podczas swojego debiutu w Teatrze Wielkim w Warszawie, gdy była 17-letnią uczennicą szkoły baletowej.

Ewa Głowacka jako Julia, Wacław Gaworczyk w roli Fatum, “Julia i Romeo”, 1970 r. , Teatr Wielki w Warszawie, fot. archiwum TWON

Wcieliła się w tytułową bohaterkę w operze kameralnej Bernadetty Matuszczak „Julia i Romeo” w reżyserii Adama Hanuszkiewicza. Prapremiera tego dzieła odbyła się na inaugurację Sceny Kameralnej w 1970 roku. Było to eksperymentalne przedstawienie z elementami baletu-pantomimy. W Romea i Julię wcielały się 3 pary: śpiewaków, tancerzy oraz mimów. Hanuszkiewicz docenił talent dziewczyny i zaangażował ją też do spektaklu z muzyką Kurylewicza „Beniowski” Słowackiego w Teatrze Narodowym, gdzie wcieliła się w Gołębia.

Ewa Głowacka, fot. L. Myszkowski, TWON

Zaledwie w ciągu 5 lat po ukończeniu szkoły została pierwszą solistką baletu Teatru Wielkiego w Warszawie, więc jej kariera była błyskawiczna. Otrzymała między innymi Grand Prix III Ogólnopolskiego Konkursu Tańca w Gdańsku (1979), była laureatką III Światowego Konkursu Baletowego w Osace (1980), Nagrody Młodych im. Wyspiańskiego I stopnia (1985) oraz Nagrody Ministra Kultury i Sztuki I stopnia (1985).

Ewa Głowacka jako Giselle, 1975 r., fot. Leon Myszkowski, TWON

Kreowała wielkie role w klasycznym repertuarze baletowym, takie jak Giselle, Sylfida, Królowa Śniegu, Królowa Driad czy księżniczka Odetta, zamieniona w królową łabędzi, wzbudzająca wielkie uczucie u księcia Zygfryda. Osoby, które widziały Ewę Głowacką w tych przedstawieniach na scenie Teatru Wielkiego w Warszawie, do dziś wspominają te chwile jako jedne z najpiękniejszych. Chętnie była również obsadzana w repertuarze współczesnym. Tańczyła między innymi w spektaklach realizowanych przez takich choreografów jak: Henryk Konwiński, Teresa Kujawa, Krzysztof Pastor, Emil Wesołowski, Zofia Rudnicka i wielu zagranicznych… Występowała z warszawskim baletem w wielu krajach Europy, ale także w USA, Kanadzie, Peru, na Kubie, w Japonii i na Tajwanie. Mimo iż oficjalnie nigdy nie została primabaleriną, była i tak uznawana za królową warszawskiej sceny.

Ewa Głowacka – Księżniczka Aurora, Tadeusz Matacz – Książę Désiré, balet “Śpiąca Królewna” 1983 r., fot. Zbigniew Felisiak, TWON

Miała w sobie coś delikatnego, kruchego, a równocześnie wyniosłego, arystokratycznego. Jej pojawienie się wywoływało entuzjazm, wzruszenie i kontemplację piękna. Była nie tylko wybitną tancerką, ale też świetną aktorką, co można było dostrzec nawet gdy odeszła z Teatru Wielkiego w 1999 roku i od czasu do czasu pojawiała się na tej scenie jako Królowa w „Śpiącej Królewnie” w choreografii Jurija Grigorowicza, Hrabina Wrońska w „Annie Kareninie” w choreografii Alexieja Ratmansky’iego czy niezwykle sugestywna Pani Capulet w „Romeo i Julii” Prokofiewa w choreografii Emila Wesołowskiego.

Była także pedagogiem gościnnym Polskiego Baletu Narodowego i Baletu Opery Nova w Bydgoszczy. Razem ze swoją przyjaciółką, znakomitą choreograf Zofią Rudnicką zrealizowała w 2018 roku premierę „Giselle” w Operze Wrocławskiej – spektakl, który otrzymał bardzo dobre recenzje.

Wznowienie “Giselle” zostało zaplanowane w Operze Wrocławskiej na 21 listopada, a kolejne przedstawienia mają się odbyć 26 i 28 listopada. Orkiestrą będzie dyrygować Adam Banaszak. Romantyczna muzyka Adolphe’a Adama jest bardzo piękna i nastrojowa. Oglądając “Giselle” będziemy wspominać przedwcześnie zmarłą królową sceny baletowej.

od lewej: Zofia Rudnicka i Ewa Głowacka, premiera “Giselle” w Operze Wrocławskiej, 27.10.2018, fot. E. Krasucka, Opera Wrocławska