2.11.2020, Ewelina Kucharska
Od 6 do 27 listopada odbędzie się 15. Gdańska Jesień Pianistyczna. Polska Filharmonia Bałtycka zaprasza na pięć recitali, cztery koncerty symfoniczne oraz koncert duetu fortepianowego, podczas których przedstawione zostaną dzieła z różnych epok. Jak zapewniają organizatorzy – będzie bardzo międzynarodowo, zarówno za sprawą programu, jak i wykonawców.
Cykl otworzą muzycy Orkiestry Symfonicznej Polskiej Filharmonii Bałtyckiej, którymi pokieruje jeden z najlepszych gruzińskich maestrów – George Tchitchinadze. Artyści przedstawią Symfonię G-dur KV 318 Wolfganga Amadeusza Mozarta, nazywaną także Uwerturą w stylu włoskim. Formalnie utwór nie jest jednak prawdziwą uwerturą włoską, gdyż nie występuje w niej powtórzenie ekspozycji (najważniejszego elementu formy sonatowej). Badacze sugerowali, że utwór został skomponowany z myślą o uwerturze do jednej z oper Mozarta: Zaide lub Thamos, Król Egiptu, jednak daty skomponowania dzieł nie pokrywają się ze sobą. Co ciekawe, w 1785 roku Mozart wykorzystał kompozycję jako wstęp do opery La vilanella rapita Francesco Bianchiego.
Na piątkowym koncercie, otwierającym Gdańską Jesień Pianistyczną, wystąpi także Marcin Koziak, który wykona jeden z dwóch koncertów fortepianowych Fryderyka Chopina. Koncert e-moll op.11, bo o nim mowa, został napisany w latach młodzieńczych. Prace nad kompozycją młody Chopin rozpoczął w kwietniu 1830 roku, zaś już we wrześniu zaprezentował dzieło znajomym w swoim mieszkaniu. Koncert ten, choć wydany jako pierwszy, został napisany na fali dobrego przyjęcia przez publiczność Koncertu f-moll op.21. Oba dzieła podejmują formę klasyczną (czyli Mozartowską) w wersji przetworzonej przez pokolenie pianistów, wirtuozów stylu brillant. Chopin w tych kompozycjach doprowadza styl do doskonałości i zamyka jego rozwój. Oczywiście usłyszymy to, co dla kompozytora charakterystyczne – pogłębioną liryczność i wątki dramatyczne. Słuchając, warto zwrócić także uwagę na idiom ludowy w finałowym rondzie. Podpowiadamy, że w przypadku Koncertu e‑moll chodzi o krakowiaka.
Muzyczną podróż zakończy kompozycja fińskiego artysty Jeana Sibeliusa z początku XX wieku – Suita Pelléas i Mélisande op. 46. Początkowo utwór został napisany z myślą o sztuce Maurice’a Maeterlincka o tym samym tytule, jednak po prawykonaniu 17 marca 1905 roku w Teatrze Szwedzkim w Helsinkach, kompozytor przearanżował muzykę. Jako 9-częściowa suita, kompozycja została wydana jeszcze w tym samym roku. W tym trwającym zaledwie pół godziny orkiestrowym dziele Sibelius przedstawia swój wszechstronny warsztat kompozytorski. Usłyszymy bowiem zarówno liryczne, jak i bardzo dramatyczne fragmenty, przeznaczone na całą orkiestrę, zespół kameralny lub solowe instrumenty. Zachęcam do zapoznania się z melancholijną częścią Mélisande, z charakterystycznym solo rożka angielskiego.
Piątkowy koncert, przedstawiający skrajnie różną muzykę, poprowadzi Konrad Mielnik. W kolejnych tygodniach wystąpią m.in.: Alessio Bax, Luis Fernando Pérez, David Greilsammer czy Leszek Możdżer. Zachęcamy do zapoznania się z całym programem na stronie Polskiej Filharmonii Bałtyckiej. Zapewniam, że każdy znajdzie coś dla siebie!