„Eugeniusz i Tatiana – Zakręt” na scenie Opery na Zamku w Szczecinie

16.06.2021, Magdalena Jagiełło-Kmieciak

W najbliższy weekend Opera na Zamku w Szczecinie zaprasza na spektakl Eugeniusz i Tatiana – Zakręt na motywach opery Piotra Czajkowskiego Eugeniusz Oniegin.

Eugeniusz i Tatiana – Zakręt, fot. Piotr Nykowski, Opera na Zamku

Eksperymentalny projekt operowy został zrealizowany podczas lockdownu dla publiczności na widowni i sfilmowany jednocześnie „pod widza” internetowego. Niestety kolejne zamknięcie teatrów umożliwiło nam pokazanie na scenie zaledwie dwóch spektakli premierowych na początku marca.

Publiczność będzie mogła zobaczyć to oryginalne w formie przedstawienie ponownie w sobotę i niedzielę, 19 i 20 czerwca. Serdecznie zapraszamy!

Eugeniusz i Tatiana – Zakręt, fot. Piotr Nykowski, Opera na Zamku

Eugeniusz i Tatiana – Zakręt to spektakl, w którym reżyserka Pia Partum wypreparowała i poddała analizie jedynie najgłębsze uczucia jego głównych bohaterów, ich zaskakująco ponadczasowe i tak dobrze nam znane burzliwe meandry – zakręty uczuć, wzajemne, wieczne mijanie się, rozmijanie w miłości. Pobocze autostrady… Spotkania przy drodze kochanków. Ich pełne desperacji emocje i rozmowy… Kłótnie i wyznania miłości. Płacz za kierownicą, przydrożny papieros czy kawa… Współczesny pejzaż emocjonalny – skrzyżowany z poetycką i nostalgiczną przyrodą w tle… Zima, suche trawy, wiatr, mgły czy deszcz… Współczesny Oniegin. Pozbawiony XIX-wiecznego konwenansu, pojedynków, niezbyt już aktualnego obowiązku wychodzenia za mąż…. Oniegin, z którego wypreparowujemy i poddajemy analizie jedynie najgłębsze uczucia jego głównych bohaterów. Ich zaskakująco ponadczasowe i tak dobrze nam znane burzliwe meandry – zakręty uczuć… Wzajemne, wieczne mijanie się, rozmijanie w miłości – niczym w Śnie nocy letniej Szekspira. Oniegin – filmowy, nam współczesny – bliższy?

Eugeniusz i Tatiana – Zakręt, fot. Piotr Nykowski, Opera na Zamku

Pia Partum: Nie przestawiam w libretcie niczego. Tylko tnę… Z przyczyn epidemicznych usunięte zostały wszystkie sceny zbiorowe. Tej epidemicznej rzeczywistości nie wykorzystałam jednak do tego, żeby zrobić bryk i li tylko streszczenie oryginalnego dzieła. Postanowiłam tę sytuację wykorzystać, aby powstało coś odrębnego od opery Czajkowskiego samej w sobie. Postanowiłam nawet coś dodać. Często te miejsca, które musieliśmy wyciąć (a nad tymi momentami długo dyskutowaliśmy z kierownikiem muzycznym i dyrektorem artystycznym Opery na Zamku Jerzym Wołosiukiem), będą wypełnione przeze mnie scenami rozegranymi w ciszy albo z dźwiękami dodanymi, dźwiękami spoza partytury opery. Skoro akcja będzie się dziać przy szosie, na zakręcie, to dodaliśmy dźwięki na przykład przejeżdżającego samochodu, wiatru, czy szczekającego z oddali psa. Na tym tle pomiędzy solistami rozgrywać się będą nieme sytuacje, dodane już przeze mnie. Mam też plan, żeby fragmenty wyciętego z II aktu balu puścić z samochodowego radia jako nagranie. To mój drugi spektakl, nad którym pracuję w taki sposób. Pierwszym był „Don Giovanni”, którego reżyserowałam za pośrednictwem Zooma z solistami teatru Bolszoj w lipcu tego roku, podczas festiwalu Golden Mask w Moskwie. Pocięliśmy Mozarta niemiłosiernie. To rodzaj szalenie ciekawego eksperymentu, który wymusiła na nas epidemia. Nagle człowiek pochyla się nad operą, tak jakby pochylał się nad dramatem w teatrze i wyławiał z niego tylko najbardziej interesujące wątki. Może to jest świętokradztwo, takie „haratanie” opery, ale jest to coś bardzo inspirującego, i od strony muzycznej, i reżyserskiej, coś nowego, co może pozwala lepiej taką operę zrozumieć i skupić nad pewnymi tylko wątkami. Być może jest to w ogóle początek jakiegoś nowego operowego teatru. Niebywale ciekawa przygoda dla reżysera. (…) Zależało mi właśnie na tym, żeby wyciąć całą XIX-wieczną otoczkę, wyciąć konieczność wychodzenia za mąż, mezalianse, to, że jakaś dziewczyna ze wsi musi złapać bogatego męża, że jeżeli nie wyjdzie za mąż w odpowiednim czasie, to trafi się jej stary zgred i będzie przez całe życie nieszczęśliwa. Wszystkie te rzeczy wycinam. Wycinam też pojedynek, (…) ale to nie znaczy, że wycinam kwintesencję. Zostawiam właśnie sedno relacji. Sedno uczuciowe. Nieobecność pojedynku nie oznacza, że wycinam konflikt między Onieginem a Leńskim. Nie oznacza, że wycinam unicestwienie ich przyjaźni, prowokacje, jakich Oniegin dokonywał. Wszystko to u mnie zostaje, także w zasadzie nie jesteśmy poszkodowani, co więcej – jest nam łatwiej się identyfikować z tymi ludźmi, bo rzecz umieszczam znowu w filmowym, współczesnym świecie, czy raczej amerykańskich pejzaży, operach, które też pozwalają się sfokusować na bohaterach samych w sobie, na ich przeżyciach, ich samotności, na ich zagubieniu w czarnych czeluściach, pejzażach ich życia. Tak jak u Hoppera. Wydaje mi się właśnie, że gdy się wsiada do samochodu i się dokądś jedzie, to wtedy ma się najwięcej czasu na przemyślenia. Myślę, że wielu z nas czegoś takiego doświadczyło. Całe amerykańskie kino drogi jest o tym, Hopper też jest o tym. Po prostu podróż, zmiana miejsca, zmiana przestrzeni, zmiana czasu, wszystko to wyzwala w człowieku możliwość nazywania rzeczy właściwie. (…) Problem cięcia w sztuce jest problemem, który trwa chyba od zawsze. Wielu konserwatystów to kontestuje. Natomiast sprawy mają się w taki sposób: jest to tylko rodzaj myśli, którą przetwarzamy, do której chcemy się ustosunkować, którą chcemy zmienić, coś do niej dodać, coś od niej odjąć. Sam Czajkowski ciął „Eugeniusza Oniegina” w sposób karczemny. Wyciął trzy czwarte tak naprawdę i szczerze mówiąc, przypuszczam, że się nie przejmował. Szekspir kradł jak popadnie od innych twórców, przerabiał wątki, zapożyczał. Nikomu to wtedy nie przeszkadzało, to my mamy w pewnym sensie problem z prawami autorskimi i musimy się pilnować. Ale tak naprawdę właśnie epidemia dała nam możliwość pocięcia tej opery, czego się rzeczywiście na co dzień nie robi, czego się unika, umożliwiła nam fantastyczną twórczą możliwość wydobycia kwintesencji. Tej kwintesencji, która w tym momencie ważna jest akurat dla mnie, czy dla naszego zespołu tutaj. (…) Co nie znaczy, że się nie szanuje całości.

Eugeniusz i Tatiana – Zakręt, fot. Piotr Nykowski, Opera na Zamku

Kierownictwo muzyczne kameralnej orkiestry dyrektor artystyczny Opery na Zamku objął Jerzy Wołosiuk.

Zapraszamy także do przeczytania recenzji Dominiki Olender ze spektaklu.

Muzyka: Piotr Czajkowski (1840-1893), „Eugeniusz Oniegin” – fragmenty, wersja kameralna Johna Longstaffa

Libretto: Piotr Czajkowski, Konstanty Szyłowski na podstawie poematu Aleksandra Puszkina

Terminy:

19.06.2021, sobota – 19.00

20.06.2021, niedziela – 18.00

Cena biletu: 30 zł

Realizatorzy:

Reżyseria, koncepcja kostiumów, koncepcja scenografii: Pia Partum
Kierownictwo muzyczne: Jerzy Wołosiuk
Reżyseria światła, projekcje multimedialne: Wojciech Puś
Ruch sceniczny: Agnieszka Dmochowska-Sławiec
Asystent dyrygenta: Mateusz Gwizdałła
Korepetytorzy solistów: Olga Bila, Olga Bilas

Obsada:

Eugeniusz Oniegin: Tomasz Łuczak
Tatiana: Lucyna Boguszewska 
Leński: Pavlo Tolstoy 
Olga: Sandra Klara Januszewska
Gremin: Janusz Lewandowski
Soliści Orkiestry Opery na Zamku:  
I skrzypce: Danuta Organiściuk
II skrzypce: Aleksandra Głowacz
Altówka: Edyta Hedzielska
Wiolonczela: Wojciech Jaworski
Klarnet: Jarosław Sroka
Waltornia: Miłosz Żurawicz
Fortepian: Olga Bila
Dyrygent: Jerzy Wołosiuk
Inspicjent: Katarzyna Berowska