Ewa Demarczyk – Czarny Anioł Piosenki

17.08.2020, Krzysztof Korwin-Piotrowski

Ewa Demarczyk zmarła w Krakowie 14 sierpnia 2020 roku. Pogrzeb odbędzie się na cmentarzu Rakowickim w Krakowie w środę 26 sierpnia o 14.00. Wybitna artystka występowała w wielu krajach Europy, w obu Amerykach, Australii i Azji. Śpiewała w paryskiej Olympii i w Carnegie Hall w Nowym Jorku. Doskonale pamiętam płytę z piosenkami Zygmunta Koniecznego, której słuchałem razem z siostrami aż do zdarcia na starym adapterze. Ten album został wydany przez Polskie Nagrania “Muza” w 1967 roku i szybko uzyskał tytuł platynowej płyty za sprzedaż ponad 100 tysięcy egzemplarzy. A przecież była to piosenka artystyczna, nie lekka, łatwa i przyjemna. Znalazły się na niej utwory skomponowane do wspaniałych wierszy Baczyńskiego,Tuwima, Leśmiana czy Białoszewskiego.

Demarczyk działała na wrażliwość odbiorców. Można było ustawić ją obok takich charyzmatycznych postaci jak Edith Piaf, Marlena Dietrich czy Milva. Miała w sobie coś demonicznego i fascynującego. Kiedy pojawiała się na estradzie, nie musiała robić żadnego show. Ubrana na czarno, potrzebowała tylko mikrofon – i hipnotyzowała publiczność podczas każdego występu.

Była związana ze słynną krakowską “Piwnicą pod Baranami”. Na początku swojej kariery współpracowała z Zygmuntem Koniecznym.

“Czarne anioły”, “Karuzela z madonnami”, “Grande Valse Brillante”, “Tomaszów” czy “Pocałunki” robiły zawsze wielkie wrażenie.

Od połowy lat 60. XX wieku współpracowała z krakowskim kompozytorem Andrzejem Zaryckim. Była z nim związana artystycznie przez około 20 lat. Zaczęli od takich utworów jak “Ballada o cudownych narodzinach Bolesława Krzywoustego”, “Skrzypek Hercowicz” i “Na moście w Avignon”.

Znano ją z perfekcjonizmu i niechęci do kompromisów. Żądała dwóch czarnych fortepianów, czarnej podłogi i punktowego oświetlenia. Kiedy na przykład przed jednym z występów na estradę wjechał fortepian w kolorze bordowym, opóźniono koncert, ponieważ artystka wystąpiła dopiero wtedy, gdy zamieniono go na czarny instrument.

Byłem na jednym z jej ostatnich koncertów. Przyjechała 17 maja 1999 roku do chorzowskiego Teatru Rozrywki na zaproszenie dyrektora Dariusza Miłkowskiego. Musieliśmy czekać kilkanaście minut na rozpoczęcie występu. Publiczność zaczęła się denerwować, słychać było oklaski, które miały zmusić Demarczyk do pojawienia się na scenie. W końcu wyszła i zaśpiewała, ale wiele osób było zawiedzionych. Głos znany z płyt po trzydziestu latach mocno się zmienił, co przecież jest procesem naturalnym, ale ze względu na fakt, że artystka występowała w latach 90. już bardzo rzadko – wrażenie niedosytu zostało spotęgowane. Potem jeszcze zaśpiewała w listopadzie 1999 roku wystąpiła w Teatrze Wielkim w Poznaniu i wycofała się ze sceny. Przestała również kontaktować się z Koniecznym i Zaryckim, którzy bardzo jej pomogli w karierze. Nie mogła chyba pogodzić się z upływem lat…

Nie chciała udzielać wywiadów, przepędzała dziennikarzy. Broniła dostępu do swojego życia prywatnego. Nie zamierzała być celebrytką. Nie miała ochoty opowiadać, co je na śniadanie i pokazywać, jakie nowe ubranie ma w szafie.

Ewa Demarczyk urodziła się 16 stycznia 1941 roku w Krakowie. Była absolwentką Średniej Szkoły Muzyczną (w klasie fortepianu) oraz krakowskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Debiutowała w “Piwnicy pod Baranami” w 1962 roku, śpiewając “Karuzelę z Madonnami”.

Otrzymała wiele nagród na festiwalach w Opolu i Sopocie, na Światowym Festiwalu Teatralnym w Arezzo, w Varadero na Kubie, na Festiwalu Muzyki i Teatru w Helsinkach oraz na Festiwalu Mondial du Theatre w Nancy. Uhonorowano ją Złotym Fryderykiem za całokształt twórczości, otrzymała Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski i Złoty Medal “Zasłużony Kulturze – Gloria Artis”.

Choć już 20 lat minęło od chwili wycofania się Ewy Demarczyk ze sceny, to jednak dziś pozostaje żal, że odeszła na zawsze jedna z najbardziej niezwykłych, wybitnych i tajemniczych artystek naszych czasów.