13.10.2020, Magdalena Jagiełło-Kmieciak
Zmiana terminu: z powodu niedyspozycji głosowej jednego z solistów śpiewaków wznowienie odbędzie się 12 i 13 grudnia 2020 roku.
Na scenę Opery na Zamku w Szczecinie po długiej przerwie, trwającej ponad półtora roku, wraca „Proces” Philipa Glassa w reżyserii Pii Partum, pod kierownictwem muzycznym Jerzego Wołosiuka. Polska prapremiera miała miejsce w styczniu 2019 roku.
Spektakl, jego reżyserka oraz Christian Oldenburg, wykonawca głównej roli, Józefa K., otrzymali nominacje w prestiżowym konkursie XIV Teatralnych Nagród Muzycznych im. Jana Kiepury.
Spotkanie geniuszy: Kafka i Glass. Opis „Procesu” w Operze na Zamku w Szczecinie:
Polska prapremiera opery „Proces” Philipa Glassa w Operze na Zamku w Szczecinie odbyła się zaledwie cztery lata po prapremierze światowej (Royal Opera House w Londynie w 2014 roku w koprodukcji z Music Theatre Wales). To dzieło ponadczasowe, pełne napięcia i tajemnicy. Wspaniała symbioza amerykańskich nut, polskiej sceny i kafkowskiego absurdu. Metaforę samotności i słabości człowieka, zawartą w mrocznej powieści Franza Kafki, znakomicie wykorzystał w swojej kameralnej operze kultowy współczesny kompozytor Philip Glass, nominowany do Oscara i zdobywca Złotego Globu. Libretto napisał wybitny reżyser i scenarzysta, zdobywca Oscara, Christopher Hampton.
Muzykę w „Procesie” charakteryzuje ogromne napięcie. Philip Glass, oszczędny w środkach muzycznego przekazu, stosuje powtórzenia, rytmy wzmagające poczucie strachu i absurdu. „Myślę o swoich kameralnych operach jak o bombach neutronowych – małe, ale z potężną siłą rażenia” – mówi kompozytor. „Proces” to 26. opera Philipa Glassa. Chciał ją napisać, odkąd przeczytał powieść jako nastolatek, kiedy była to właściwie całkiem nowa literatura; powieść została opublikowana w języku angielskim dopiero w roku, w którym się urodził (1937). Dla niego było to prawdziwe odkrycie. A obecnie słowo „kafkowski” na co dzień funkcjonuje w naszym słowniku jako swoisty synonim utraty podmiotowości, suwerenności, rzecz dziejąca się w atmosferze koszmaru, paranoi i samotności człowieka. Granice interpretacji też zostały przesunięte w szczecińskiej inscenizacji Opery na Zamku – na głębszy poziom. Józef K. nie został przedstawiony jako ofiara represyjnego systemu. W oczach reżyserki polskiej inscenizacji, Pii Partum, Józef K. to współczesny nam człowiek. Zamożny, wykształcony, osiągnął zawodowy i towarzyski sukces. A jednak coś go dręczy. Przegląda się w rzeczywistości jak w lustrze i ta rzeczywistość go mierzi. Byle jakie relacje, byle jacy ludzie. On sam przed sobą w tym lustrze także czuje się byle jaki. I nie ma z tej sytuacji ucieczki. Czuje się schwytany. Czuje się winny…
Opera na Zamku zaprezentowała zatem publiczności nowe operowe odczytanie „Procesu”, bardziej intrygujące, zwłaszcza na progu XXI wieku. To spojrzenie na bohatera Kafki nie jak na człowieka, który jest ofiarą opresji państwa, a jak na sąd, który my prowadzimy sami ze sobą, w sobie. Sąd, którego nie da się oszukać. Bohater „Procesu” żyje w luksusowym apartamencie, jest menedżerem banku. Urzędnicy przychodzą do niego w dniu, kiedy kończy 30 lat, co wyraźnie zaznaczone jest w książce i libretcie, bardzo wiernym powieści. Rozpoczyna się proces, więc Józef K. zaczyna analizować swoje życie, targają nim wewnętrzne demony i finalnie stwierdza, że być może ten proces był zasłużony. Patrząc z tej perspektywy – z Józefem K. każdy może się utożsamić. Szczecińska inscenizacja jest współczesna. Pia Partum umiejscowiła akcję w wieżowcu metropolii. Aby utrzymać klimat pewnej klaustrofobii, osaczenia Józefa K., doskonale przemyślana, oszczędna, wręcz chłodna scenografia była tylko nieznacznie zmieniana. Całość zbudowana została w jednej przestrzeni, która mogła być zarówno mieszkaniem, jak i kościołem czy sądem. Jedność miejsca pozwoliła pokazać, że wszystko rozgrywa się w głowie Józefa K., tworząc swoisty labirynt jego myśli. „Proces” to dzieło ponadczasowe, pełne napięcia i tajemnicy, wspaniała symbioza amerykańskich nut, polskiej sceny i kafkowskiego absurdu.
Reżyserka Pia Partum o „Procesie”: Sądzę, że Józef K. jest „everymanem”, personifikacją problemów, który każdy z nas ma. Bruno Schulz – tłumacz, sam napisał, że pod słowo „proces” można podstawić właściwie wszystko, na przykład jakąś chorobę… Coś, pod wpływem czego, człowiek nagle zmienia wszystko, porzuca swoje dotychczasowe życie. W tym sensie, każdy z nas, faktycznie, jest Józefem K. lub może nim być. Może też – w dowolnym momencie, jak mówi ksiądz w książce, z tego procesu się wycofać. Niektórzy, jak Józef, tego nie robią i idą na sam dół, aż sami siebie zjedzą i skażą…
Poniżej fragmenty wypowiedzi Philipa Glassa dla Royal Opera House i autora libretta Christophera Hamptona dla Music Theatre Wales na temat „Procesu”:
Philip Glass, kompozytor:
Kafka jest interesującym pisarzem, zmarł w latach dwudziestych ubiegłego wieku, ale był daleko przed wszystkimi w swojej wizji tego, jaki naprawdę jest świat. To, co napisał, jest w pewien sposób tak poważne, że aż straszne. Z jednej strony sam uważał, że jego pisarstwo jest bardzo śmieszne, a jednocześnie widział świat, w rozumieniu zarówno politycznym, jak i społecznym, w który jesteśmy uwikłani, z jasnością, z którą niewielu pisarzy kiedykolwiek zobaczy (…). Czasami muzyka może dokładnie podążać za obrazem, jest dokładnie nad nim, ale jeśli zaczniemy się od niej oddalać – pozwolimy widzowi uczestniczyć w interpretacji. To jedna z rzeczy, które we współczesnym teatrze, operze i balecie, chcielibyśmy zrobić – zostawić widzowi przestrzeń, by pomógł tworzyć opowieść. Dla większości, jak sądzę, będzie to kawał niezłej rozrywki. Utwór jest dosyć poważny, ale także przekomiczny. Jest trochę jak mądra komedia, która jednocześnie sięga samego rdzenia kwestii społecznych.
Christopher Hampton, autor libretta:
To, podejrzewam, jest Everest adaptacji Kafki. Fajnie to robić, ale to dosyć trudne. Powieść jest o wiele dłuższa od materiału i czasu, który mamy. Opera ma dwie godziny, trzeba dokonać wielu wyborów, rozpracować, które wydarzenia są kluczowe i wybrać tę kluczową linię i utrwalić, na ile to możliwe. Muzyka też to uwzniośla, bo czas, jaki zajmuje zobaczenie czegoś, jest proporcjonalnie dłuższy od samych dialogów. „Proces” należy do jakiegoś półtuzina kluczowych powieści XX wieku (…), w pewnym sensie stworzył nowy świat, który z kolei wskazał drogę do całego krajobrazu, który nazywamy kafkowskim i który rozumiemy bardzo dobrze, ale który nie istniał w myśleniu, dopóki nie pojawił Kafka i nie napisał swoich książek. Niezwykłe jest to, że to było tak wcześnie w XX wieku i [Kafka] przewidział katastroficzne wydarzenia, które miały pochłonąć Europę w połowie XX wieku, więc ma ten dziwny profetyczny sens (…). To coś jak komediowy horror.
O Philipie Glassie:
Dzięki swoim operom, symfoniom i kompozycjom dla swojego zespołu oraz współpracy z wieloma artystami, jak Twyla Tharp, Allen Ginsberg, Woody Allen oraz David Bowie, Philip Glass wywarł niezwykły i bezprecedensowy wpływ na życie muzyczne i intelektualne swoich czasów. Jego dzieła, m.in. „Einstein on the Beach”, „Satyagraha”, „Akhnaten”, „The Voyage” są wystawiane przez renomowane opery na całym świecie. Glass skomponował muzykę dla teatru eksperymentalnego oraz do nagradzanych przez Akademię takich filmów, jak „Godziny” i „Kundun – życie Dalaj Lamy” Martina Scorsese, a „Koyaanisqatsi”, pierwszy film z udziałem Godfreya Reggio i Philip Glass Ensemble, może być najbardziej radykalnym i wpływowym połączeniem dźwięku i wizji od czasu „Fantazji”.
Jego osobiste i zawodowe powiązania ze znanymi na całym świecie czołowymi artystami muzyki rockowej pop sięgają lat 60. XX w., w tym początków współpracy z artystą Robertem Wilsonem. Glass jest pierwszym kompozytorem, który zdobył szeroką, wielopokoleniową publiczność zarówno w operze, jak i na sali koncertowej, a także w świecie tańca, filmu i muzyki popularnej.
Urodził się w 1937 r. w Baltimore, gdzie dorastał. Studiował na Uniwersytecie w Chicago, a następnie uczył się w Juilliard School i w Aspen u Dariusa Milhauda. Niezadowolony z tego, co wówczas uchodziło za muzykę współczesną, przeprowadził się do Europy, gdzie studiował pod kierunkiem legendarnej pedagog Nadii Boulanger (uczącej również Aarona Coplanda, Virgila Thomsona i Quincy’ego Jonesa) oraz ściśle współpracował z wirtuozem gry na sitarze i kompozytorem Ravim Shankarem.
W 1967 r. wrócił do Nowego Jorku i założył Philip Glass Ensemble – zespół składający się z siedmiu muzyków grających na instrumentach klawiszowych i różnych instrumentach dętych drewnianych, wzmacnianych i przepuszczanych przez mikser. Nowy styl muzyczny rozwijany przez Glassa został nazwany minimalizmem. Sam Glass woli mówić o sobie jako kompozytorze „muzyki o powtarzalnych strukturach”. Duża część jego wczesnej twórczości opierała się na rozbudowanym powtórzeniu krótkich, zgrabnych fragmentów melodycznych, splecionych w tkaninę wrażeń słuchowych. Inaczej mówiąc, zanurzały słuchacza w oceanie wszechogarniających, burzących, zmieniających i rozwijających się dźwięków. W ciągu 25 lat Glass skomponował ponad dwadzieścia dużych i małych oper, dziesięć symfonii, dwa koncerty fortepianowe oraz koncerty dla kwartetu składającego się ze skrzypiec, z fortepianu, kotłów i saksofonu, dla orkiestry i kwartetów smyczkowych, a także stale zwiększającą się liczbę dzieł na fortepian i organy solo. Napisał ścieżki dźwiękowe do filmów, począwszy od nowych partytur dla stylizowanej klasyki Jeana Cocteau, a skończywszy na filmie dokumentalnym Errola Morrisa, opowiadającym o byłym sekretarzu obrony USA Robercie McNamarze. Współpracował m.in. z artystami tej miary, co Paul Simon, Linda Ronstadt, Yo-Yo Ma i Doris Lessing. Prowadzi wykłady i warsztaty, daje solowe występy na keyboardzie na całym świecie, a także regularnie występuje z Philip Glass Ensemble.
źródło: www.philipglass.com
Mało kto wie, że Philip Glass, jeden z najbardziej popularnych kompozytorów na świecie studiował matematykę i filozofię. Oprócz tego pobierał lekcje gry na fortepianie i zajmował się kompozycją. Dziennik brytyjski „Independent” pisał o Philipie Glassie, że nie zarabiał na swojej muzyce, dopóki nie skończył 42 lat. Do tego czasu jeździł taksówkami, nosił meble i pracował jako hydraulik (…). Portal „Interlude” opisuje z kolei: Glass po raz pierwszy wykonał swoją muzykę w sali koncertowej w 1974 roku i powoli jego kariera rozkwitła. Stopniowo napływało coraz więcej prowizji i powoli Glass zdał sobie sprawę, że prawo jazdy taksówki, które odnowił na wszelki wypadek, może już nie być potrzebne. Zrozumiał, że w końcu stał się kimś jako artysta, gdy pewna kobieta zastukała w bok taksówki i powiedziała: „masz takie samo imię jak bardzo znany kompozytor”.
Jaki wpływ wywarła na niego praca filmowa? Bardzo mnie to ucieszyło – powiedział Glass dziennikowi „Independent” z rzadkim wybuchem śmiechu. Muzyka i reklama high-art, różne metryki, różne języki. Jestem jak malarz – dodał z szerokim uśmiechem – który maluje abstrakcje w domu, ale lubi robić szkice ludzi na ulicy. I dalej „Independent”: O tym kompozytorze mówi się, że przekroczył granice muzyki, przesunął granice współpracy między sztukami, przesunął granice opery.
Kierownictwo muzyczne: Jerzy Wołosiuk, reżyseria: Pia Partum, scenografia, multimedia, reżyseria świateł: Wojciech Puś, kostiumy: Wojciech Dziedzic, ruch sceniczny: Agnieszka Dmochowska-Sławiec, asystent dyrygenta: Mateusz Rusowicz, asystent kostiumografa: Emil Wysocki.
Obsada:
Józef K. Christian Oldenburg | |
Panna Bürstner | Leni Anna Farysej | |
Pani Grubach Gosha Kowalinska | |
Praczka (żona Woźnego sądowego) Sandra Klara Januszewska | |
Titorelli | Siepacz | Student (Bertold) Pavlo Tolstoy | |
Strażnik 1 (Franz) Piotr Zgorzelski | |
Block Marcin Scech | |
Woźny sądowy | Adwokat Huld Tomasz Łuczak | |
Strażnik 2 (Willem) | Sędzia śledczy Janusz Lewandowski | |
Ksiądz Rafał Pawnuk | |
Inspektor | Wuj Albert Andrew Robert Munn | |
Asystent Dawid Safin | |
Dyrektor kancelarii Dariusz Hibler | |
Głosy zza sceny Anna Farysej Gosha Kowalinska Marcin Scech Dawid Safin | |
Statyści Monika Gałczyk-Lewicka Małgorzata Kieć Maria Karhel Kateryna Tsebriy Justyna Zawilińska Dariusz Hibler Adam Kacperski Dawid Safin Piotr Urban | |
Orkiestra Opery na Zamku | |
Dyrygent Jerzy Wołosiuk | |
Inspicjentka Katarzyna Berowska |