20.08.2020, Ewa Zandberg
Niccolò Paganini – wybitny włoski skrzypek, altowiolista, gitarzysta, a także kompozytor – to jeden z najznakomitszych wirtuozów, a przy tym człowiek niezwykle ekscentryczny, kobieciarz, hazardzista i włóczęga. Jego technika gry na skrzypcach do dziś stanowi wielką zagadkę, a także wzór do naśladowania, a on sam nazywany jest wirtuozem wszech czasów i geniuszem skrzypiec. W czym tkwi tajemnica jego talentu?
Urodził się 27 października 1782 roku w Genui jako trzecie z sześciorga dzieci państwa Antonia Paganiniego i Teresy Bocchiardi. Ojciec już od najmłodszych lat zmuszał wątłego i chorowitego chłopca do wielogodzinnych ćwiczeń gry na skrzypcach, wielokrotnie stosując nawet kary cielesne. Jako jedenastolatek, wraz ze swoim bratem Karolem, po raz pierwszy wystąpił publicznie w 1793 roku w Genui, podczas obchodów karnawału.
Nauka młodziutkiego Paganiniego została powierzona muzykowi Giovanniemu Servetto, a następnie edukację Niccola przejął znakomity skrzypek Giacomo Costa. Nadal jednak nad jego kształceniem czuwał despotyczny ojciec.
Kiedy nareszcie udało się Paganiniemu całkowicie wyzwolić spod wpływu ojca, zaczyna występować, wędrując po całym kraju. Jako instrumentalny wirtuoz wzbudza dużą sensację. Budzi szacunek swoimi umiejętnościami i sposobem, w jaki potrafi oczarować publiczność, mając do dyspozycji skrzypce i smyczek. Także wygląd skrzypka zwracał szczególną uwagę. Wysoki, lekko zgarbiony, niezwykle szczupły, można powiedzieć nawet – chudy, co dodatkowo podkreślał swoim całkowicie czarnym strojem, z rozwianymi włosami i brakami w uzębieniu, stwarzał wprost demoniczną postać. Zawsze zajeżdżał powozem zaprzężonym w cztery czarne konie, co dodawało jeszcze więcej tajemniczości. Oprócz swojego talentu muzycznego Paganini wykazywał jednocześnie duże zamiłowanie do rozrywkowego, wręcz hulaszczego trybu życia, a szczególnie do hazardu, który sprawiał, że przegrywał wszystkie zarobione podczas występów pieniądze. W latach 1800 – 1805 całkowicie słuch o nim zaginął. Do końca nie wiemy, co się z nim działo w tym okresie. Sądząc z jego upodobań i towarzystwa, w którym często przebywał, możemy przypuszczać, że spędził ten czas w więzieniu wraz ze swymi kolegami, a wszystko to za sprawą licznych kradzieży.
Paganini nie stronił również od romantycznych podbojów. Poważnie związany był jedynie z włoską śpiewaczką operową Antonią Bianchi z Como. Poznał ją w 1824 roku w Mediolanie i występował z nią wielokrotnie we Włoszech. I chociaż miał z nią syna Achille Ciro Alessandro, urodzonego 22 lipca 1825 roku, to pomimo tego nigdy nie zalegalizował związku, który zakończył się w 1828 roku. Paganini otrzymał jednocześnie orzeczenie sądowe, przyznające mu prawo do opieki nad dzieckiem.
Chociaż początkowo Paganini występował jedynie we Włoszech, to sława jego sięgała całej Europy. Dopiero w 1828 roku wyruszył z koncertami poza granice swojej ojczyzny. Niezwykle szybko zdobył liczne grono wielbicieli, między innymi w Austrii, Niemczech, Francji i Anglii. Dotarł także do Poznania i Warszawy. 24 maja 1829 roku Paganini wraz ze swoim największym konkurentem, polskim skrzypkiem Karolem Lipińskim wystąpił na ceremonii koronacyjnej cara Mikołaja I na króla Polski. Odbył się wtedy “pojedynek” na skrzypce z polskim wirtuozem. Nie wiemy niestety, jak się zakończył, natomiast Paganini zapytany, kto według niego jest najlepszym skrzypkiem na świecie, odpowiedział: Nie wiem kto jest najlepszy, ale Lipiński ma na pewno drugie miejsce. Podczas pobytu w Warszawie Niccolò Paganini skomponował sonatę, zatytułowaną “Warszawa”.
Na tym koncercie był – przebywający akurat w Warszawie – Fryderyk Chopin. Gra Włocha być może stała się inspiracją dla młodego Fryderyka do napisania w 1829 roku Wariacji A-dur ‘Warianty”, wydanych dopiero 52 lata później pod tytułem “Souvenir de Paganini”.
Paganini bardzo szybko osiągnął mistrzostwo w grze na skrzypcach. Jego występy były wielkimi wydarzeniami. Stworzył niepowtarzalną technikę, wykorzystując nienaturalną giętkość palców, co uniemożliwiało powtórzenie jego wyczynów przez konkurencję. Do dzisiaj stanowi wielką zagadkę technika gry Paganiniego i do dziś próbujemy poznać przyczyny jego geniuszu. Stawiano wiele hipotez i nie szczędzono wyobraźni, aby tę zagadkę rozwiązać.
Lekarze stwierdzili nawet, iż miał on wklęsły obojczyk, co miało mu umożliwiać lepsze trzymanie skrzypiec, oraz miał mieć według tej hipotezy nadrozwój palców. Mówiono wiele, łącznie z tym, że jego dłonie cechowała oryginalność anatomiczna, miał też inaczej przez to prowadzić smyczek. Mówiono o specjalnym strojeniu skrzypiec, a nawet o diabelskich konszachtach artysty. (cytat za: https://zyciorysy.info/paganini/)
Mając współczesną wiedzę medyczną, przypuszcza się także, że być może częściowym powodem tych wyjątkowych umiejętności Paganiniego była choroba genetyczna pod nazwą zespół Marfana (MFS), na którą prawdopodobnie chorował skrzypek. Osoby dotknięte nią posiadają specyficzny wygląd. Na ogół są bardzo wysokie, a ich kończyny i palce zwane “pajęczymi” są nieproporcjonalnie długie względem tułowia. MFS powoduje też skoliozę, boczne skrzywienie kręgosłupa i niezwykle dużą ruchomość stawów, co umożliwia inne ułożenie ręki artysty, a co z tym się wiąże – wydobycie nowych brzmień z instrumentu. Również braki w uzębieniu, a także kłopoty z utratą mowy dowodziłyby, że Niccolò miał zespół Marfana. Cierpiał również na dysfonię i często nie mógł wydać z siebie głosu. Ten problem zaprowadził go do paryskiego lekarza – laryngologa.
Podczas badania Francesco Bennati był zaskoczony ogromną ruchomością stawów rąk swojego pacjenta, a także stwierdził wysokie zużycie więzadeł. To daje podstawę dla jednej z teorii mówiącej o genezie zaniku mowy. Powracający paraliż aparatu mowy mógł być spowodowany poszerzeniem światła łuku aorty, charakterystycznym właśnie dla zespołu Marfana. Taką hipotezę, łączącą te dwa schorzenia postuluje wielu naukowców na przestrzeni dziejów. (źródło: “Medyk Białostocki”)
Częściowa utrata mowy Paganiniego była faktem, o którym dowiadujemy się między innymi z dzienników Hectora Berlioza, w których wspomina swoje spotkanie z Niccolem zimą 1838 roku, kiedy to 13-letni Achille Paganini [syn skrzypka] przykładając ucho do ust ojca, był pośrednikiem w ich rozmowie.
Paganini wprowadził nowy sposób trzymania skrzypiec [zwany do dziś „chwytem Paganiniego” w przeciwieństwie do chwytu Geminianiego] i liczne efekty muzyczne, których mimo wiekowości tego instrumentu nie udało się osiągnąć nikomu wcześniej. Do dziś adepci sztuki smyczkowej fanatycznie niemal pocą się godzinami nad jego utworami, próbując posiąść takie umiejętności, jak granie przez 3 oktawy na czterech strunach [dzięki nieznanej dotąd rozpiętości dłoni] czy pizzicato lewą ręką (granie krótkich dźwięków przez szarpanie za struny wykonywane zwykle prawą ręką pociągającą smyczek).(źródło: “Medyk Białostocki”)
Jego ulubionym instrumentem były podarowane mu przez bogatego kupca skrzypce II cannone, które lutnik wypuścił w roku 1741. Był nim Giuseppe Guarneri del Gesú, najbardziej znany z rodu Guarneri – włoskich lutników z Cremony, rywalizujący w tych czasach z równie znanymi rzemieślnikami z rodu Stradivarius.
Paganini na koncertach grywał przeważnie tylko swoje utwory. Jego 24 Kaprysy na skrzypce solo op.1 , koncerty skrzypcowe : D-dur op.6 i h-moll op.7 ( ze sławnym rondem z dzwonkiem), czyli tzw. Campanellą, są jednymi z najbardziej znanych jego kompozycji. Służyły i służą nadal jako inspiracje dla wielu wybitnych kompozytorów. Największe wyzwanie dla skrzypków stanowią wariacje, spośród nich np. tzw. „Il Carnevale di Venezia” (Karnawał wenecki).
Nie wszyscy wiedzą, że Paganini nie tylko był geniuszem skrzypiec, ale także znakomicie opanował grę na gitarze, która stała się jego “stałym towarzyszem” podczas wszystkich tras koncertowych. Grał na niej jednak wyłącznie w samotności lub podczas kameralnych spotkań. Mówił: Skrzypce są moją kochanką, ale gitara jest moim mistrzem.
Zostawił po sobie kilkadziesiąt kompozycji solowych i kameralnych na skrzypce, wiolę, gitarę i wiolonczelę. Jego utwory spisane zostały dopiero po jego śmierci. Chorował na raka krtani, a zmarł na gruźlicę w Nicei 27 maja 1840 roku.
Wokół jego osoby mnożyły się plotki i legendy, jakoby miał konszachty z diabłem, aby uzyskać takie umiejętności. Dla wielu był wyklętym przez Boga szaleńcem. Arcybiskup Nicei, a także sam papież odmówili katolickiego pochówku Paganiniego na chrześcijańskim cmentarzu, ponieważ uważano go za bezbożnika. Ciało przechowywano w domu przez dwa miesiące, oczekując zgody władz kościelnych, aby pochować skrzypka na terenie jego własnej posesji. Przez cztery lata trwały próby sprowadzenia i pochowania ciała Paganiniego w Genui, w mieście jego urodzenia. Po rozlicznych perypetiach i zabiegach syna jego ciało znalazło wreszcie miejsce spoczynku i doczekało się po 36 latach prawdziwej ceremonii pogrzebowej. W 1876 roku Niccolò Paganini został pochowany w Parmie na Cimitero della Viletta.
Od 1954 roku odbywa się w Genui Międzynarodowy Konkurs Skrzypcowy im. Niccolò Paganiniego. W 2001 roku Mariusz Patyra, jeden z najlepszych polskich skrzypków, wygrał ten prestiżowy konkurs, jeden z najtrudniejszych na świecie. Grał tam na skrzypcach używanych wcześniej przez Paganiniego.